Czołg na dnie Warty. Valentine będzie wyciągnięta
Historyczna chwila w Warcie. Z dna starorzecza podejmowane są próby wyciągnięcia czołgu z okresu II wojny światowej. Operacja jest skomplikowana. Przygotowania trwały od dłuższego czasu.
Odnaleziony czołg to maszyna pochodząca z Wielkiej Brytanii lub Kanady. Nosi nazwę Valentine. Model MK X (charakteryzował się mocniejszym silnikiem - 165 koni mechanicznych). Była najpopularniejsza w tamtym okresie. Znana była z małego kosztu produkcji i niezawodności. Powstało ponad 8 tys. egzemplarzy. Jeden z nich jest właśnie wyciągany z wody. Na miejscu jest nasz reporter Bartek Perki, który obserwuje akcję:
%relacja01%
Biały kruk
W Polsce, a nawet Europie nie ma zachowanego egzemplarza tego modelu, który uczestniczyłby w działaniach wojennych. Zachowane nowe fabrycznie egzemplarze można zobaczyć w Wielkiej Brytanii, Kanadzie i RPA. W tej chwili trwa podmywanie zatopionego wraku. Coś lekko drgnęło, ale nie będzie łatwo, bo leży on na boku. Podczas II wojny światowej Rosjanie próbowali nim w latach 40-tych przejechać przez rzekę. Zgasł mu silnik i lód się pod nim zarwał. Po kilku latach chciano wyciągnąć czołg, ale nie udało się zrealizować planu - informują okoliczni mieszkańcy, którzy pasjonują się historią regionu.
Co dalej?
Pojawiły się już pierwsze komentarze dotyczące tego, co stanie się z wrakiem, kiedy ten zostanie wyciągnięty na brzeg. Prawdopodobnie nie trafi w ręce Gminy i Miasta Warta. Burmistrz Jan Serafiński powiedział naszemu reporterowi, że odrestaurowanie zabytku i późniejsze jego utrzymanie może okazać się wyjątkowo kosztowne. Gminy zwyczajnie na to nie stać. Niewykluczone, że pojazd trafi do lokalnego pasjonata historii, który zadeklarował, że odbuduje Valentine. Czołg byłby przywożony do Warty podczas różnych imprez plenerowych.
Niepowodzenia
Wydobycie czołgu okazało się trudniejsze, niż przewidywano. Grupa melioracyjna przystąpiła do kolejnej próby. Początkowo decyzja była taka, że jeśli nie uda się wydobyć ważącej kilkanaście ton Valentine, to specjaliści na razie zrezygnują z wyjęcia wraku. Ostatecznie nie składają broni. Dziś taktyka działań ma być trochę inna. Oczko wodne zostanie otoczone wałem z piachu, a woda z niego wypompowana za pomocą specjalistycznej pompy wypożyczonej od straży pożarnej w Sieradzu. Dopiero potem pojazd będzie na spokojnie wyciągnięty na brzeg. Gdyby ten plan nie wypalił, pozwolenie na wydobycie znaleziska jest ważne przez rok. Jest o co walczyć, bo wiele czynników wskazuje na to, że pojazd jest zachowany w całości. Jeśli okaże się to prawdą, będzie to odkrycie światowej skali - mówią specjaliści.
%relacja02%
Interesująca sprawa
Dzisiejsze działania w Warcie zainteresowały wiele przypadkowych osób. Na miejsce przychodzą m.in. rodziny z dziećmi. Akcja jest jednak dość niebezpieczna z uwagi na charakter znaleziska. Kilkakrotnie gapie i ekipy reporterskie byli przenoszeni w inne miejsce, często oddalone o ponad 100 metrów.
%relacja04%
Na miejscu akcji będą dziś nasi reporterzy. Szczegóły akcji "czołg" wkrótce.
Komentarze
bo jak widzę na fotach te twarze "przyjaciół" z Poznania i zwłaszcza Sopotu to mnie śmiech z wymiotami ogarnia - nie ma to jak pchać się na szkło
ps. Na ścinkę drzewa było pozwolenie ?
Wszystko odbywa się w trosce o bezpieczeństwo ponieważ wtedy następuje największe ryzyko zerwania lin i trudno przewidzieć w którą stronę może taka urwana lina polecieć.
Wrak przez wiele lat był dostępny z brzegu i jeszcze w czasie wojny pozbawiony przez Rosjan takich elementów jak amunicja czy radiostacja.
Nie piszcie więc rzeczy niezgodnych z prawdą że przesuwamy ludzi "...aby w razie wybuchu, np. miny, nie doszło do tragedii".
Tak więc jeszcze raz powtórzę :Podczas naciągania lin prosimy wszystkie obecne osoby o odsunięcie się na bezpieczną odległość czyli minimów na ławę wału przeciwpowodziowego.
Po zluzowaniu lin lub gdy pojazd ruszy można wrócić na swoje miejsca obserwacyjne za taśmą ostrzegawczą.