W Zduńskiej Woli padł Rekord
Rekord pokonany! Mistrz Polski pokonał lidera Futsal Ekstraklasy 4:2 w meczu otwierającym 20. kolejkę spotkań. Kibice w hali przy ul. Złotej już dawno nie oglądali takiego widowiska!
Pojedynek Mistrza Polski z liderem rozgrywek nie bez przyczyny kreowany był, jako mecz kolejki, a nawet sezonu. Kibice, którzy szczelnie wypełnili halę przy ul. Złotej, na pewno się nie zawiedli. Mecz był szybki, a piłkarze obydwu drużyn od początku stwarzali sobie sytuacje strzeleckie. Zdecydowanym faworytem meczu byli goście, którzy w tym sezonie idą, jak burza, wygrywając pewnie kolejne spotkania. Gatta z kolei wpadła w dołek, przegrywając zdecydowanie dwa mecze w Chorzowie. Myśląc o dobrym wyniku w dzisiejszym spotkaniu zduńskowolanie musieli zapomnieć o starciach z Clearexem i wyjść na parkiet bez obciążeń. - Nie mamy nic do stracenia - mówił przed meczem trener Marcin Stanisławski. Rzeczywiście, kibice oglądali dziś starą, dobrą Gattę, biegającą, walczącą, stwarzającą sobie sytuacje, momentami grającą z polotem i fantazją.
Pierwszy na listę strzelców wpisał się Jan Janovsky, po tym, jak gospodarzom nie udało się wybić piłki sprzed własnego pola karnego, ta trafiła do kapitana Rekordu, a następnie wylądowała w siatce. Na szczęście Gatta szybko odpowiedziała golem, z najbliższej odległości po dobrym dograniu Michała Kałużę pokonał niezawodny Daniel Krawczyk. Kiedy kibice czekali na kolejne trafienie swoich ulubieńców, skontrowali bielszczanie. Michał Marek strzałem z ostrego kąta zaskoczył Dariusza Slowińskiego, który po raz drugi musiał wyciągać piłkę z siatki. Wynikiem 1:2 zakończyła się pierwsza połowa, w której gospodarze mogli co najmniej remisować, trafiając dwa razy w słupek. Z drugiej strony, Rekord też miał kilka znakomitych okazji, ale na posterunku był Słowiński, który przyjmował uderzenia nawet na twarz.
Po przerwie gospodarze wyszli wyżej do graczy Rekordu, spychając ich powoli do defensywy. Ataki Gatty przyniosły upragniony skutek w 25. minucie, kiedy wyrównał Michał Marciniak. Po tym trafieniu zduńskowolanie nabrali wiatru w żagle, a konsekwentna gra przyniosła kolejny efekt bramkowy. Po świetnej dwójkowej akcji Marciniak - Krawczyk, ten drugi po raz kolejny wpisał się na listę strzelców dając swojej drużynie upragnione prowadzenie. Do końca meczu pozostało zbyt dużo czasu, aby myśleć tylko o obronie, ale Mistrzowie Polski musieli się cofnąć pod naporem lidera. Teraz dopiero zrobiło się gorąco, kolejne akcje, kolejne nieprawdopodobne obrony Słowińskiego, a po nich...rzut karny dla gospodarzy! Za zagranie piłki ręką w polu karnym przez Janovskiego szansę na podwyższenie wyniku dostał Michał Szymczak, który niestety przegrał pojedynek z Nawratem, który wszedł na boisko tylko na jedną akcję. Goście zwietrzyli swoją szansę i wycofali bramkarza i wtedy...stało się to, na co czekała cała hala. Po jednym z przechwytów precyzyjnie do pustej bramki uderzył Marciniak i było już 4:2! Tego prowadzenia Mistrzowie Polski już nie pozwolili sobie wyszarpać. Po spotkaniu piłkarze Gatty zgodnie podkreślali, że wrócili z dalekiej podróży i walka o tytuł pozostaje otwarta. Strata do wciąż prowadzącego Rekordu stopniała do 5 punktów. Warto dodać, że wspaniale spisali się dziś nie tyko piłkarze, ale również kibice, którzy jak zwykle nie zawiedli i zadbali o świetną atmosferę na trybunach. Te ostatnie były wypełnione prawie do ostatniego miejsca, w Zduńskiej Woli padł dziś chyba rekord frekwencji w tym sezonie.
Gatta Active Zduńska Wola - Rekord Bielsko Biała 4:2 (1:2)
Bramki:
0:1 Jan Janovsky (8')
1:1 Daniel Krawczyk (10')
1:2 Michał Marek (11')
2:2 Michał Marciniak (25')
3:2 Daniel Krawczyk (32')
Gatta: Słowiński (Miłosiński) - Stanisławski, Krawczyk, Marciniak, Szymczak - Adamski, Olczak, Sobalczyk, Klaus, Kiełpiński, Milewski, Szypczyński
Rekord: Kałuża (Nawrat) - Popławski, Bondar, Marek, Budniak -Surmiak, Biel, Franz, Polasek, Cichy, Borowicz, Vakhula, Janovsky