Euro w mundurze klapą?

Sieradzki magistrat czeka na oficjalne pismo z Wielunia o wycofaniu się z imprezy. Powód? Zbyt duży koszt organizacji. Według wstępnych przeliczeń każde miasto partnerskie musiałoby wyłożyć z własnej kasy aż 500 tys. zł. Sieradz sam nie podoła - mówi prezydent Jacek Walczak:

- Tym kosztem jestem przerażony, chociaż tego się spodziewałem. Nie wiem, czy Pabianice "wypiszą" się z organizacji imprezy. Jeżeli tak, to wtedy ten projekt będzie mało realny do zrealizowania.

100 mln długu

Pabianice oficjalnie nie potwierdziły swojej rezygnacji, ale wiceprezydent Małgorzata Biegajło nie ukrywa, że uczestnictwo w kolejnej edycji "EURO" może być trudne. Budżet miasta jest w bardzo złej kondycji:

- Sytuacja w naszym mieście jest rzeczywiście trudna. Oszczędzamy na wszystkim. Przygotowujemy się do przejęcia długu po szpitalu. Dług poszpitalny to 100 mln zł.

Łódź ostatnią deską ratunku

Póki co, chęć do uczestnictwa w rozgrywkach wyraził Bełchatów. Jeśli jednak pozostałe miasta się wycofają, również ten sprzymierzeniec zrezygnuje z organizacji EURO. Ich kontynuacji nie podejmie się również sieradzka brygada, która od początku związana była z przedsięwzięciem. Informację o rezygnacji z imprezy przyjmiemy ze smutkiem - mówi gen. Mirosław Siedlecki, dowódca jednostki:

- Ja jako dowódca brygady nie mam takich możliwości, aby organizować w Sieradzu takie przedsięwzięcie. Jeżeli nie będzie to realizowanie, przyjmiemy to ze smutkiem.

Jacek Walczak po pomoc chce się zwrócić do Łodzi. Niewykluczone jednak, że z piłkarskich rozgrywek mundurowych będzie trzeba po prostu zrezygnować.

Historia imprezy

Historia tej najciekawszej imprezy sportowej w regionie rozpoczęła się w 2008 roku. Wówczas to z inicjatywy 15. SBWD utworzono pierwszy w historii Sieradza turniej piłkarski sił zbrojnych, inspirowany planowanymi w 2012 roku rozgrywkami "EURO" w Polsce i na Ukrainie.

Bez wahania do projektu przyłączyły się inne służby, m.in. Straż Pożarna, Marynarka Wojenna, czy też Poczta Polska. Pierwsza edycja przełomem nie była, ale wyznaczała już pewien kurs, w którym impreza powinna zmierzać. Zawodnicy do dziś z sentymentem wspominają pierwsze rozgrywki.

- Z tego co pamiętam, to w naszym regionie nigdy nie udało się doprowadzić zawodów regionalnych do aż tak wysokiej rangi. - mówi st. kpt. Jarosław Wasylik z Państwowej Straży Pożarnej w Sieradzu.

Pierwsza edycja zgromadziła 14 drużyn. Rozgrywki odbywały się w hali Jednostki Wojskowej, a po najwyższe trofeum sięgnęła drużyna Poczty Polskiej. Piłkarski projekt oficjalnie namaścił Marszałek Województwa Łódzkiego, a w kolejnym roku rozgrywki ponownie się odbyły. Tym razem do sportowego pojedynku stanęło jeszcze więcej drużyn.

Druga edycja była przełomowa, bo podczas niej zostało podpisane porozumienie pomiędzy miastami partnerskimi - Sieradzem, Pabianicami, Wieluniem i Bełchatowem. W 2010 roku, podczas trzeciej odsłony EURO mecze rozgrywane były już nie tylko w Sieradzu, ale również we wspomnianych miastach partnerskich z wyjątkiem Bełchatowa. Zawodnicy po raz pierwszy z hali wyszli na boiska.

Doradca za 4 tys. zł

Wiele osób zarzuca kiepską promocję i niejasny przekaz. Choć pierwsza edycja spotkała się ze sporym zainteresowaniem, zarówno społeczeństwa jak i mediów, to już trzecia, która miała przyciągnąć całą rzeszę kibiców, nie cieszyła się zbyt dużym zainteresowaniem. Dziś, kilka miesięcy przed kolejną odsłoną imprezy okazuje się, że sieradzanie tak naprawdę nic nie wiedzą o EURO.
%relacja01%
Mogą być to dość zaskakujące odpowiedzi, bo przecież EURO promowane było w całym regionie sieradzkim. Ponadto w 2009 roku powołany został specjalny doradca prezydenta, który miał promować imprezę poza granicami Sieradza. Janusz Ratajczyk za swoją pracę otrzymywał 4 tys. zł brutto miesięcznie. Organizacja EURO pochłonęła łącznie w ciągu ostatnich trzech lat 81 tys. zł. W 2012 roku koszt realizacji imprezy miałby wynieść aż 500 tys. zł., co dla miast partnerskich jest zbyt dużym wydatkiem.