Duet Andrus-Grotowski receptą na udany wieczór

wstęp-support- był zdecydowanie za długi i nudny- ziewałam
ale Andrus był super
błyskające flesze też mi bardzo przeszkadzały

Wszystko zależy od oczekiwań, Ty przyszedłeś na "japowski" występ, a ja na Andrusa i Olka - niech moje "drobne" ;-) uwagi jednak nie przykryją oczywistości, że to był udany wieczór :-)

Mam zupełnie inne odczucia.Nawet nie wiem jak te godziny zleciały.Wiedziałem,że będzie długo.Miałem mała butelkę z kroplą beskidu.
Oświetlenie ciepłe i miłe.Gitara nie stroiła?To w takim razie ze mną jest coś nie tak.

Andrus genialny, cudny, chwała organizatorom, za Olka i Gosię też-warto ich i teksty Waligórskiego przypomnieć. Cena biletów przyzwoita. Ale, na Boga czy na Muzy Sztuki:
Olek ciągnął jakąś improwizację, gitara nie stroiła, głos mu siadał, akustyka dramat, oświetlenie monotonne jak jego dyrygowanie widownią.
Dłużyło się to Preludium strasznie, bo było nudne, powinien zaśpiewać i coś lirycznego i kombatanckiego, a nie robić z siebie błazna od sprośnych piosenek. W końcu to Postać. Miły gest - Małgosia jako wstawka, bardzo chwała Arturowi za lansowanie, wspieranie przyjaciół, tylko że z konstrukcji ogłoszeń wynikało, że kupiłem bilet na Artura i Aleksandra (rozumiałem, że będzie to jakaś forma wspólnego występu, akompaniamentu). I tak Andrus wszedł po 2 godzinach, miał występ krótszy niż support! Mało tego, przez 3 godziny kilku idiotów w ciemnej sali strzelało ludziom po oczach lampami aparatów-chamstwo kłujące w oczy. No i drodzy moi! Skazujecie ludzi na 3 godziny w teatrze i nie ma stoiska z napojami??? Tak więc mam mieszane uczucia. Chwalę Was bardzo, ale nie wystarczy ściągnąć gwiazdę! Jest jeszcze całe to tło. Support, catering, komfort oglądania. A pianista genialny :-)