Problematyczny próg

Mieszkaniec wsi, którego dom stoi bezpośrednio przy urządzeniu ma już dosyć hałasu powodowanego przez przejeżdżające samochody. Oprócz tego twierdzi, że w jego domu pękają ściany. Wysłał wobec tego do starosty zduńskowolskiego pismo z prośbą o zlikwidowanie progu. Jednak odpowiedź nie była pozytywna. Postanowił więc walczyć o swoje i sprawę przeciw starostwu zgłosił do wszelkich możliwych instytucji. Piotr Pacelt - dyrektor wydziału drogownictwa - twierdzi, że nie ma ku temu podstaw:

- Postępowań było kilka. Główny inspektor nadzoru budowlanego przesłał tę sprawę do powiatowego inspektora, ten przeprowadził kontrolę, przy czym nie potwierdził negatywnego wpływu tego progu na stan budynku. Następnie sprawę prowadziła Komenda Wojewódzka Policji, zajęła się nią prokuratura. Prokuratorzy poprosili nas o wyjaśnienia, przygotowali opinię biegłego. My również taką opinię przygotowaliśmy.

- Po prostu życie zamieniło się w koszmar, ale również w niebezpieczeństwo. Wiecie państwo, co się dzieje, gdy w nocy przejeżdża przez to urządzenie kilkadziesiąt pojazdów? Ja już pomijam, że pękają ściany, że pękają rury wodociągowe, że okna przestają się domykać. To jest w ogóle złamany kolejny przepis, bo taki próg można umieścić minimum 25 metrów od pierwszej konstrukcji nośnej. Budynek jest konstrukcją nośną - tak w wielkim skrócie wygląda sytuacja Marka Kacperowskiego odkąd zamontowano próg spowalniający.

Sprawa czeka teraz na rozstrzygnięcie w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym.