Na tropie pacjentów

W sumie były trzy takie akcje - wszystkie zakończyły się szczęśliwie. W pierwszym z przypadków policja szukała 63-latka, który miał zostać przyjęty do szpitala. Gdy zniknął z oczu personelu medycznego - ten poinformował policję. Jak się później okazało, niepotrzebnie, bo mężczyzna sam poszedł na oddział, na który miał skierowanie.

Drugi przypadek to mężczyzna, którego znaleziono na dworcu PKP w Sieradzu. 57-latek, mieszkaniec Turku miał na ręce wenflon. To zaniepokoiło przypadkową osobę, która powiadomiła o tym fakcie policję. Ta szybko przybyła na miejsce, ale nie udało się jej ustalić co 57-latek robi na dworcu. Nie widniał też w wykazie pacjentów szpitala przy Armii Krajowej. Z uwagi na jego stan zdrowia postanowiono hospitalizować mężczyznę w placówce.

To nie koniec "poniedziałkowych pacjentów" - tego samego dnia pracownicy szpitala poinformowali policję o kolejnej osobie, która wyszła ze szpitala - wcześniej została przywieziona karetką. Mężczyznę po kilkunastu minutach udało się odnaleźć patrolowi na pobliskiej ulicy 1 Maja. Spacerował sobie chodnikiem. Powiedział funkcjonariuszom, że nie wie dlaczego wyszedł z izby przyjęć. Ponownie trafił do szpitala, skąd karetką został przewieziony do innej placówki.