Tłoczno w szpitalach w regionie

Na taką sytuację poskarżyła nam się jedna ze słuchaczek Naszego Radia. Jej matka była jedną z osób czekających w kolejce 4 godziny:
%relacja01%
O sytuację zapytaliśmy ordynatora szpitalnego oddziału ratunkowego.

- To jest kwestia i przepustowości SOR i pewnych procedur. Niestety, ale właściwie non stop zgłasza się do nas więcej osób, niż powinniśmy obsługiwać. Co prawda mógłbym prosić o szybszą pracę lekarzy, czy pięlegniarki. To jednak niesie ze sobą ryzyko natychmiastowego popełnienia błędów w sztuce medycznej. A tych pacjenci nie wybaczyliby nam bardziej, niż długich kolejek - tłumaczy Reginald Cytarzyński:
%relacja02%
Wczoraj na oddziale w Sieradzu przyjęto wyjątkowo dużo, bo aż 179 osób. Częściowo na tłok wpływ miała zima. W ciągu doby gips założono tam 15 osobom. Przyjęto również poszkodowanych w 3 kolizjach.

Inna kwestia to to, że jeżeli chodzi o przyjmowanie pacjentów nie ma dziś rejonizacji. W sieradzkim szpitalu przy ul. Armii Krajowej podkreślają, że coraz częściej trafiają tam osoby np. z Łasku, Wielunia, Wieruszowa, czy Zduńskiej Woli mimo, że na miejscu są przecież szpitale. I nawet jeśli okazuje się, że obłożenie na poszczególnych oddziałach jest stu procentowe to i tak wielu odsyłanych z kwitkiem zaznacza, że do szpitala w pobliżu swojego miejsca zamieszkania po prostu się nie położy. Wolą czekać na miejsce w Sieradzu.

Wygląda więc na to, że placówka padła ofiarą własnego sukcesu, bo kolejne modernizowane oddziały, nowa aparatura medyczna i co za tym idzie coraz wyższy poziom obsługi ściąga więcej osób, niż można na bieżąco obsłużyć. I stąd też potem nerwy w kolejce.