Uważajmy kogo wpuszczamy do domu
Łatwowierność zgubiła pewną mieszkankę Sieradza. Kobieta wpuściła do swego mieszkania rzekomą pracownicę firmy ubezpieczeniowej. W efekcie straciła precjoza warte kilka tys. zł.
Nieznana sieradzance kobieta machnęła jakąś legitymacją i zażądała... wyłożenia na stół wszelkich posiadanych wyrobów ze złota. Chciała oszacować jego wartość, bo na tej podstawie plus posiadanej w domu gotówki ubezpieczyciel miał wypłacić pieniądze z tytułu rewaloryzacji bonów oszczędnościowych z 1971r. Wysokość odszkodowania miała sięgnąć nawet 320 tys. zł. Po wycenie jeszcze tego samego dnia kierowniczka firmy ubezpieczeniowej miała przyjść z gotówką. Panie omówiły dalszy plan działania w tej sprawie, po czym wyszły razem z mieszkania. Kilkanaście minut później po powrocie do domu sieradzanka odkryła, że podczas jej nieobecności warte 4 tys. zł złoto skradziono. Według pokrzywdzonej złodziejką jest kobieta w wieku około 30 lat, szczupłej budowy ciała. Na głowie miała czapkę z pomponem.