Kierowcy narzekali na brak informacji
Piątkowe wydarzenie na drodze ekspresowej S-8 pokazało, że dawna droga krajowa numer 14 nie przenosi ruchu tak płynnie jakbyśmy tego oczekiwali. Korkował się m.in. Sieradz. Wyraźnie brakowało też bieżących informacji dla kierowców chcących w końcu pojechać „ekspresówką”.
Portal nasze.fm poprosił dziś o komentarz do tej sytuacji tym bardziej, że zablokowana „ósemka” praktycznie zawsze oznacza sznur aut w korkach.
- Należy pamiętać, że droga S-8 łączy Wrocław z Warszawą, co generuje duże natężenie ruchu. W przypadku takiej tragedii, która miała miejsce w czwartek w nocy, powstają utrudnienia. Przeniesienie całego ruchu na drogę numer 14 spowodowało, że jazda nią była nieporównywalnie gorsza, niż na co dzień kiedy przejezdna jest droga S-8. W tego tupu sytuacjach musimy uzbroić się w cierpliwość, na pewno przejedziemy, jednak będzie to trwało dłużej – mówi nadkom. Grzegorz Będkowski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Sieradzu.
W przypadku takich utrudnień, kiedy zamknięty zostaje ruch na drodze S8 najbardziej cierpi Sieradz. Miasto zwyczajnie zaczyna się korkować.
- W momencie kiedy powstała droga ekspresowa, wraz z nią węzły i dojazdy do nich, niektóre miejsca nie mają już takiej przepustowości jak kiedyś. Kiedy na S-8 zablokowany jest ruch, a objazdy są tworzone przez stare drogi, to na rondach tworzą się utrudnienia w ruchu. Nie ma innego wyjścia, jak w takich sytuacjach uzbroić się w cierpliwość do momentu, kiedy droga nie stanie się przejezdna - dodaje szef sieradzkiej „lotnej”. I podkreśla, że ze względu na złożoność sytuacji nawet policja nie miała na bieżąco pełnej informacji dotyczącej możliwości przywrócenia ruchu na ekspresówce.
Podczas piątkowych prac niedaleko Złoczewa pracowała specjalna komisja drogowców. Wielu kierowców oczekiwało na informacje, jak długo droga S-8 będzie jeszcze niedostępna. Otwarcie drogi wciąż się jednak przedłużało. Co na to łódzki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad?
- Mieliśmy tam naprawdę trudną sytuację. W krótkim odstępie czasu w pobliżu Złoczewa zderzyło się łącznie aż 7 ciężarówek. Utrudnienia były zarówno na Łódź jak i Wrocław, stąd po konsultacjach z policją uznaliśmy, że ruch dla bezpieczeństwa zostanie całkowicie zablokowany co najmniej do świtu. Potem pojawiały się kolejne okoliczności, które zmuszały nas do podjęcia decyzji o wydłużeniu czasu zamknięcia S-8 – tłumaczy Maciej Zalewski z łódzkiego oddziału GDDKiA.
Jego wersja to co najmniej kilka bardzo trudnych elementów w tym zdarzeniu. Po pierwsze zginął człowiek i swoje czynności musiała wykonać prokuratura i policja. Jeden z rozbitych pojazdów przewoził żywe kurczęta i w tej sytuacji trzeba było obecności lekarza weterynarii. Wreszcie strona techniczna. Do rozbitych ciężarówek trzeba było ściągać z całego województwa ciężkie holowniki ratownicze. Te wjeżdżały na S-8 pod prąd w asyście policji i to też wydłużyło czas działania służb. Długo trwało też doprowadzenie jezdni do takiego stanu, by można było puścić ruch. To wszystko w ocenie Macieja Zalewskiego spowodowało, że trudno było o bieżące i precyzyjne informacje dla kierowców dotyczące tego kiedy ruch na „esce” wróci do normy.
- Zawsze można zadzwonić do Punktu Informacji Drogowej w Łodzi, który pracuje całą dobę. Numer telefonu jest na stronie internetowej naszego oddziału – dodaje M. Zalewski.