Skutki pożaru w Wilkszycach
W minioną sobotę w miejscowości Wilkszyce w skutek uderzenia pioruna zapalił się budynek inwentarski. Mimo szybkiej reakcji właścicieli, nie udało się uratować 6 krów, wśród nich były cielne jałówki.Jak odbudować dobytek? Jakie instytucje prosić o pomoc? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w artykule.
- Od rana robiliśmy kiszonkę z kukurydzy, wszyscy pracowaliśmy przy tych pryzmach. Po południu zaczął padać deszcz, więc schowaliśmy się w garażu i czekaliśmy, żeby zakończyć pracę. W międzyczasie zaczęły bić pioruny, na początku myśleliśmy, że to gdzieś u sąsiada. Chwilę później usłyszeliśmy syna, który krzyknął "palimy się". Wszyscy wybiegliśmy i zaczęliśmy ratować zwierzęta. Niestety nie wszystkie się udało, bo ogień rozprzestrzenił się tak bardzo, temperatura była tak wysoka, że było to niemożliwe. Oprócz bydła, straciliśmy słomę, zboże i siano - mówi Agnieszka Pluta, właścicielka gospodarstwa.
Wczoraj właściciele, z pomocą przyjaciół i rodziny, posprzątali teren pogorzeliska i we własnym zakresie przewieźli zwierzęta, których nie udało się uratować na teren za budynkiem gospodarczym. W niedzielę rano o fakcie poinformowali firmę zajmującą się utylizacją zwłok padłych zwierząt. W poniedziałek po godzinie 12 zostały odebrane.
- Dzisiaj rano powiadomiliśmy o tym zdarzeniu Powiatowy Inspektorat Weterynarii, ponieważ w weekend ta instytucja nie pracuje - dodaje Agnieszka Pluta.
Teraz poszkodowani czekają na informacje od ubezpieczyciela, muszą podjąć kroki żeby odbudować gospodarstwo. Na razie właścicielom ciężko oszacować straty, wydaje im się, że mogą sięgnąć 200 tys. zł.
Jak zaznacza Agnieszka Pluta, ważne jest, aby jak najszybciej rozpocząć prace związane z odbudową budynków, aby straty nie wzrosły.
- Trzeba działać szybko, bo za moment będzie zima. Przyjdą przymrozki, trzeba to jak najszybciej zabezpieczyć, żeby chronić strop. W takiej chwili człowiek jest nieświadomy, co dokładnie ma zrobić i do kogo się zwrócić o pomoc - dodaje poszkodowana.
Jakie jeszcze kroki należy podjąć przed przystąpieniem do odbudowywania gospodarstwa po pożarze? Z jakimi instytucjami należy się skontaktować? Jakie pozwolenia są niezbędne, aby rozpocząć pracę? O tym rozmawialiśmy z Markiem Szymczakiem, naczelnikiem Wydziału Architektury i Budownictwa Starostwa Powiatowego w Sieradzu.
- W przypadku odbudowy takiego budynku wymagana jest pełna procedura, tzn., decyzja o warunkach zabudowy, pełny projekt budowlany i pozwolenie na budowę, które wydaje starosta. W pierwszej kolejności rzeczoznawcza czy projektant powinien ocenić stan techniczny pozostałej części budynku. Organ architektoniczno - budowlany nie jeździ w teren i nie sprawdza stanu technicznego. W tej sprawie można o pomoc poprosić Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który oceni czy stan budynku nie zagraża mieniu, życiu ludzi, czy zwierząt. Wtedy może nakazać zabezpieczyć budynek, ale nie oceni stanu technicznego i nie dokona żadnych ekspertyz. Te inwestor musi wykonać na własny koszt. Rola Wydziału Architektury i Budownictwa zaczyna się na samym końcu. Jeśli do naszego wydziału dostarczony zostanie projekt budowlany z decyzją o warunkach zabudowy, wtedy my rozpoczniemy procedurę o wydaniu pozwolenia na budowę - tłumaczy Marek Szymczak.
Po drodze w tym procesie ważną rolę pełni gmina, na terenie której znajduje się zniszczony budynek.
- Gmina wydaje decyzję o warunkach zabudowy lub wypis planu miejscowego, jeśli takowy istnieje dla danego terenu. Jeżeli gmina wyda taką decyzję, projektant będzie wtedy musiał zaprojektować całą odbudowę, następnie złoży do nas wniosek z projektem i my mamy 65 dni na wydanie tej decyzji - dodaje naczelnik.
W Wilkszycach ucierpiało bydło. Pojawia się zatem pytanie jaką rolę w takiej sytuacji pełni Powiatowy Inspektorat Weterynarii?
- Inspektorat nie jest służbą ratunkową, my wykonujemy zadania w celu ochrony zdrowia publicznego. Dotyczą one ochrony zdrowia zwierząt, ale również bezpieczeństwa produktów pochodzenia zwierzęcego - tłumaczy Leszek Przewłocki, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Sieradzu - w przypadku takim jak w Wilkszycach, właściciele zwierząt najpierw powinni umożliwić zwierzętom wyjście z płonącego budynku, co uczynili. Kolejnym krokiem powinno być wezwanie lekarza klinicysty, który dysponuje lekami i stosownym sprzętem. My jako urząd nie mamy nawet prawa posiadać żadnych leków, nie mamy także sprzętu i możliwości diagnostycznych. Zwykle gospodarstwa mają swoich lekarzy, którzy na co dzień opiekują się zwierzętami, w takich sytuacjach często zwracają się do nich w pierwszej kolejności. Jest jeszcze jeden element, który należy wziąć pod uwagę, gminy mają podpisane umowy z lekarzami weterynarii, którzy reagują na zdarzenia losowe z udziałem zwierząt. Ustawodawca miał tu zapewne na myśli głównie zdarzenia drogowe, aczkolwiek zapis ustawy o ochronie zwierząt nie precyzuje tego tak dokładnie. Liczne interpretacje prawne mówią, że należy przez to rozumieć zdarzenia z udziałem zwierząt. W takich sytuacjach racjonalny byłby kontakt z gminą, która posiada numery telefonów do lekarzy.
W tej sprawie o komentarz chcieliśmy poprosić Łukasza Siewiora, wójta Gminy Goszczanów. Od wczoraj nie udało się nam go zastać w siedzibie gminy. Jeden z pracowników podał nam alarmowy numer telefonu, który funkcjonuje w urzędzie. Dzwoniąc na 510 - 088 - 775 możecie uzyskać kontakt do lekarza weterynarii, z którym gmina podpisała umowę.
Ustawa o Inspekcji Weterynaryjnej wyznacza zadania Powiatowego Inspektoratu Weterynaryjnego.
W czyjej gestii jest utylizacja zwierząt, które takiego pożaru nie przeżyły?
W przypadku jakichkolwiek wątpliwości, przy tego typu zdarzeniach, jak ta z Wilkszyc, można skorzystać pomocy Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Sieradzu.
Dzwoniąc pod specjalny alarmowym numer, pracownicy postarają się udzielić informacji jak należy działać w danej sytuacji.
Wystarczy zadzwonić pod numer telefonu:608 - 741 - 703
Rozmowa z Agnieszką Plutą
Rozmowa z Markiem Szymczakiem
Rozmowa z Leszkiem Przewłockim