Karol Kozuń - robię, co mogę
Choć ze swojego startu nie jest zadowolony, wywalczył niedawno swój kolejny medal Mistrzostw Europy. Z Karolem Kozuniem, doświadczonym lekkoatletą, a od niedawna także szczęśliwym tatą, rozmawiał Michał Sieczkowski.
Sieradzanin Karol Kozuń (IKS START Zduńska Wola) wrócił niedawno z Berlina, gdzie zdobył brązowy medal w pchnięciu kulą na lekkoatletycznych Mistrzostwach Europy sportowców niepełnosprawnych.
Michał Sieczkowski - Jak ocenisz swój występ w Berlinie? Czy odczuwałeś jeszcze skutki kontuzji?
Karol Kozuń - Bólu nie czułem, ale sam konkurs przebiegał fatalnie dla mnie, tylko dwie próby zaliczone, aż cztery spalone. Medal jest, ale wynik bardzo kiepski.
MS - Wiadomo, że najważniejszą imprezą czterolecia będą igrzyska w Tokio, dasz radę się do nich przygotować?
KK - Robię, co mogę. Tokio za dwa lata, więc jeszcze trochę czasu jest. Mam nadzieję, że formę podciągnę i coś jeszcze pokażę.
MS - Dodajmy, że ostatnio przybyło Ci trochę obowiązków, bo zostałeś tatą.
KK - Tak, to jest teraz mój cel numer jeden - opiekować się i wychować jak najlepiej syna. Konradek ma już ponad 6 miesięcy, także to jest teraz moje oczko w głowie, sport zszedł troszkę na dalszy plan. Mam nadzieję, że synek pójdzie w moje ślady, lekarze mówią, że jest bardzo silny, szybki, także mam nadzieję, że pójdzie w moje ślady w przyszłości.
MS - Wróćmy jeszcze do mistrzostw w Berlinie. Czy doskonały występ całej reprezentacji, to też efekt motywacji tym, co wcześniej osiągnęli pełnosprawni sportowcy?
KK - Myślę, że nie, nie patrzymy aż tak bardzo na to, co robią sportowcy pełnosprawni. My mamy swoje podwórko, każdy robi, co lubi najbardziej i daje z siebie wszystko. Nasze wyniki to efekt ciężkiej pracy. To nie jest tak, że wystarczy potrenować trochę przed zawodami i zdobywa się medal. Na sukces trzeba pracować kilka lat i to ciężko. Polska idzie cały czas do przodu, mimo, że poziom na świecie rośnie, to pojawia się wielu młodych zawodników i dajemy z siebie wszystko.
MS - Co z Twojej perspektywy zmieniło się w podejściu do sportu niepełnosprawnych w Polsce? Chodzi mi głównie o wsparcie państwa.
KK - Na pewno jest więcej pieniędzy na obozy i przygotowania do najważniejszych startów, to jest plus. Jednak cały czas jest fatalnie, jeśli chodzi o przepisy, które pozwalają zawodników uzyskiwać stypendia. Teraz jest super sukces, 61 medali i pierwsze miejsce w klasyfikacji medalowej, ale jest też druga strona medalu. To są nieraz tragedie zawodników, którzy zdobywają medale, biją rekordy świata, przygotowują się do startu tyle czasu, ale nie dostają stypendiów, bo ograniczają to przepisy.
MS - Jak to wygląda w Twoim przypadku?
KK - Ja oczywiście też jestem bez pieniędzy.
MS - Mam nadzieję, że mimo przeciwności nadal będziesz robił swoje i w dobrej formie wystartujesz w Tokio, tego Ci życzę na zakończenie rozmowy.
KK - Dziękuję bardzo.