Skaczac do rzeki kostki by tylko polamal bo taka plycizna...
do gościu do gościu drogi
10.11.2018 23:42:27
-a ja pamiętam podstawówkę w latach 60/70-tych i liceum w 70/80-tych- trzeba było zapierniczać jak mrówka,nieraz siedziało się i do północy,kilka razy w miesiącu- obecna, bezstresowo wychowywana dziatwa i młodzież chce mieć wszystko bez wysiłku i pracy
Baśka
10.11.2018 22:30:26
W tych czasach mało rodziców pilnuje, zajmuje się dziećmi. Trudne sytuację są w szkołach gdzie dziecko boi się powiedzieć, odezwać ponieważ jest gnębione przez innych uczniów i dlatego doprowadza do różnych sytuacji. Rodzicu, nauczycielu bądźcie czujni.
Uczeń SP
10.11.2018 19:26:12
Mówcie ludzie co chcecie, ale programy są przeładowane. Patrzę na to z perspektywy ucznia i jeśli rodzic nie pomaga to nie da się dostać dobrą ocenę. Zwłaszcza jeśli jakiegoś przedmiotu się nie lubi. A dlaczego ktoś nie lubi przedmiotu szkolnego? Są dwie przyczyny: 1.Albo nauczyciel jest strasznie nie miły, albo 2. Dany przedmiot zawiera tak dużo zbędnych informacji w podstawie programowej. że tego nie da się nauczyć. A jeśli ktoś mówi, że nie lubi przedmiotu z innego powodu to zwykła niechęć do robienia lekcji i lenistwo. A potem nauczyciele się dziwią że się ściąga z internetu. Jeśli z każdego przedmiotu dostaje się po 5 zadań licząc że mój przeciętny dzień w szkole ma 7 lekcji to 7*5=35 zadań pracy domowej. WSZYSTKO NA JUTRO!!!
policjant był na chorobowym?
do gościu
10.11.2018 16:49:37
do gościu drogi- otóż nie, ja chodziłem do podstawówki w latach 90tych a do liceum na przełomie millenium i nie pamiętam takiego zapierniczu nawet w klasie maturalnej jak ma dziś np. 3 gimnazjum!!! Owszem, od czasu do czasu siedziało się do północy przy nauce ale było to maks 2 razy w miesiącu. Dziś niektórzy siedzą tak 2 razy w tygodniu. A materiał wydaje mi się taki bezsensowny, niczego nie wnoszący.
jaśko
10.11.2018 16:41:00
Patrzcie państwo Warta wyschła. A tak nawiasem zanim doczytałem dalej myślałem że wjechał samochodem na most bo interweniowała drogówka. Dobrze że nic się nie stało.
Zakłopotana
10.11.2018 16:01:06
Coraz więcej nastolatków wybiera niestety takie rozwiązanie, a bierze się ono z nie zrozumieniem przez osoby dorosłe które to w pogoni za kasą nie zauważają że dziecko ma problem. Czy naprawdę musi dojść do tragedii? Rodzice poswiecajcie więcej czasu dzieciom.
Nie chodzi o ten konkretny przypadek, tylko ogólnie. Problem jest poważny i niestety częsty.
Co wy piszcie. Nie znacie sytuacji to gupot nie piszcie
Gosc 1
10.11.2018 14:48:34
Głupie komentarze są zbędne
gościu drogi
10.11.2018 14:03:24
-pewnie,niech się smarki nie uczą-wszystko mają w internecie. 30-40 lat temu klasówki i kartkówki były na okrągło,do tego wypracowania i zadania z mat-fiz... jakoś się to przeżyło i nie ma się takich kłopotów z pisownią,gościu..
Niestety dzisiaj ani szkoła, ani rodzice nie przygotowują dzieci do dorosłego życia z jego blaskami i cieniami. Młodzież przez to jest totalnie nastawiona na konsumpcję. Uważa, że jej się wszytko należy minimalnym wysiłkiem z ich strony. Często większy życiowy problem pojawiający się w ich życiu od razu kładzie ich na łopatki. Także rząd niewiele robi w tym zakresie. Woli rozdawać kasę za nic nie robienie/ wszelkiego rodzaju zasiłki, 500 +, mopsy itp/ niż wymagać od ludzi pracy , choćby najprostszej. Oczywiście jest też sporo fantastycznej młodzieży, która wie czego chce w życiu i uporczywie do tego dąży. Podsumowując - uważam z doświadczenia , że 80 procent problemów z dzieciakami to wina rodziców. Spora część wychowanie zwaliła na szkolę, część w ogóle nie interesuje się co młody człowiek robi poza szkołą. Najważniejsze aby rodzic miał święty spokój , a dzieciak przechodził z klasy do klasy - ot i na tym kończy się zapał wychowawczy sporej części rodziców. Aha nie jestem nauczycielem :)
Dla niektórych rodziców dziecko to dla nich "produkt uboczny" . Ledwo się urodzi już im przeszkadza a im dalej w Las tym gorzej
Dorośli często nie mają czasu dla dziecka i myślą, że pieniądze wystarczą ...a zamiast słuchać tylko mówią, mówią i nakazują albo zakazują.
Właśnie w większości takich przypadków popełnienia samobójstw to winna jest szkoła. To co teraz narzucają dziecią to jest jakaś tragedia. Idąc do 4klasy podstawówki dzieci są rzucane na głęboką wodę. Nie ma tygodnie bez trzech kartkowek i jeszcze do tego jakaś klasówka. Moje dziecko przez tydzień z bólem brzucha ze stresu chodziło do szkoły . Ale takie są wymagania i taki program narzucony ,nauczyciele mają się wyrobić z nim . A nie ktore dzieci naprawdę przeżywają zmiany.
Z każdą trudną sytuacją można sobie poradzić, ważne żeby młody człowiek miał wsparcie w dorosłych. Często w relacjach dziecko- rodzice brakuje zwykłych rozmów, a to jest podstawa, aby nastolatek nie bał się powiedzieć o swoich problemach i rodzice mogli pomóc jeśli sytuacja przerośnie dziecko.
Sieradzak
10.11.2018 11:13:54
Plaga samobójstw to nie żart. Coś w systemie nie działa, chyba zapomniano, że system jest dla człowieka a nie człowiek dla systemu. Mówiąc system mam na myśli organizację społeczeństwa w każdej dziedzinie - rodzina, szkoła, praca itp.
To są właśnie skutki dzisiejszego wychowania młodych ludzi i edukacji jaka serwuje szkoła. Rocznie w Polsce są setki samobójców a będzie coraz więcej bo rodzice wymagają od dzieci coraz więcej a nauczyciele nie radzą sobie z zrozumieniem ucznia
Kropka
10.11.2018 10:24:02
Drodzy rodzice, rozmawiajcie ze swoimi dziećmi. Rozmawiajcie, rozmawiajcie i jeszcze raz rozmawiajcie. Ufajcie sobie, nie krzyczcie. Niech zapali Wam się lampka w głowie po przeczytaniu tego artykułu.