Rotunda jeszcze poczeka
Wzgórze zamkowe to jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc w najstarszej części Sieradza. Odkryta tam zabytkowa i unikatowa murowana rotunda na ponowne odkopanie i ekspozycję niestety najprawdopodobniej poczeka jeszcze dobrych kilka pokoleń.
Rotunda jest obiektem określanym wręcz jako architektoniczna perła na skalę europejską. Wywodzi się z XIII wieku. Pierwsze jeszcze amatorskie badania archeologiczne były tam prowadzone w połowie XIX w. Opisywała je ówczesna prasa kaliska i wiadomo, że prawdopodobnie wśród znalezisk znalazła się chociażby kamienna kula armatnia. To co odnaleziono trafiło nawet na specjalną wystawę w Warszawie.
- Wiadomo, że w kolejnych latach były prowadzone różne badania, czy pierwsze prace konserwatorskie. W okresie drugiej wojny światowej bunkry pobudowali tam Niemcy. Oczywiście rękami zniewolonych Polaków. Po wojnie w roku 1956 jak w całym zresztą kraju ruszyły masowe milenijne badania archeologiczne z myślą o poszukiwaniu śladów początków naszej państwowości - opowiada Marek Urbański, archeolog z Muzeum Okręgowego w Sieradzu.
I jak podkreśla przełomowym momentem był rok 1967, gdy na wzgórzu zamkowym badania na zlecenie władz ówczesnego powiatu podjęła Anna Kufel Dzierzgowska. To wtedy odkryła tajemniczy fundament ceglany. Okazało się, że to słynna sieradzka rotunda. Co ciekawe, powstało o niej potem kilka prac naukowych oraz doktoratów.
Kolejne lata to kolejni badacze i nowe odkrycia na wzgórzu zamkowym dokumentujących kolejne fazy rozwoju zamku.
- Około stu tysięcy zabytków trafiło niedawno do naszego muzeum z Warszawy, które były dotąd przechowywane właśnie w stolicy - dodaje M. Urbański.
Wróćmy jednak do wspomnianej murowanej rotundy. Część sieradzan z pewnością pamięta, że po jej odkryciu po jakimś czasie można ją było podziwiać pod specjalnym zadaszeniem. Władze konserwatorskie podjęły jednak decyzję o zasypaniu tak tej budowli, jak i pozostałych istniejących na wzgórzu wykopów. To m.in. dlatego, że niektórzy mieszkańcy miasta wabieni krążącą legendą o skarbie ukrytym w rotundzie potrafili rozbierać pozostałości po niej wręcz gołymi rękami. Uznano więc, że skoro budowla wytrzymała zasypana setki lat o wytrzyma jeszcze kolejne.
- Wzgórze przeszło zresztą pod władanie władz miejskich i przeszło niedawno proces rewitalizacji nie sądzę więc, by ktoś podjął teraz decyzję o wznowieniu tam prac archeologicznych wiążących się przecież z naruszeniem obecnego stanu tego miejsca. Być może kiedyś będą to mogły uczynić przyszłe pokolenia i rotunda będzie na nowo cieszyła oczy zwiedzających na przykład pod jakąś bezpieczną kopułą - podsumowuje sieradzki archeolog.