Działki niezgody na sieradzkich łęgach
Jest spór o grunty nad rzeką Wartą na wysokości Olendrów Małych w Sieradzu. Spadkobiercy osób, które kilkadziesiąt lat temu założyły wspólnotę uważają, że dziś nie może mieć do nich praw tylko jedna osoba. Ta zaś ma czerpać od lat zyski z obszarowych dopłat unijnych. Spór trafił m.in. do Urzędu Miasta Sieradza, który powołał w tej sprawie Spółkę Przymusową.
Sprawą zajęliśmy się po tym, jak do naszej redakcji trafił drogą elektroniczną list od jednego ze spadkobierców, który z grupą innych osób będących w podobnej sytuacji walczy o przywrócenie praw do gruntów, które przed wielu laty objęła wspólnota.
Jak pisze autor to wręcz batalia o odzyskanie swojej nieruchomości (73ha) położonej w Sieradzu za mostem wantowym i za wałem ppoż. na rzece Warcie. Są to łąki i pastwiska, na których kiedyś Wspólnota wypasała bydło (lata 60-70-80). Od kilkunastu lat prawa do tej ziemi uzurpuje sobie p. Maria (nazwisko do wiadomości redakcji), która od 2004 r. pobiera dopłaty obszarowe do tych gruntów z ARiMR. W grudniu 2019 roku Prezydent Sieradza powołał Spółkę Przymusową do zagospodarowania tej nieruchomości (zarządzenie 312/2019 zgodne z ustawą z 1963 roku o wspólnotach gruntowych), ale walka o ziemię wartą ponad 2 mln zł trwa nadal, bo strona przeciwna zaskarżyła decyzję prezydenta do wojewody.
- Aktualnie czekamy na wyznaczenie rozprawy w sądzie o zawezwanie do próby ugodowej w sprawie o wydanie nieruchomości gruntowej, równolegle toczy się postępowanie wyjaśniające u Wojewody w sprawie zasadności wydania Zarządzenia powołującego Spółkę Przymusową - mówi Jacek Małecki, autor pisma do naszej redakcji.
I dodaje, że pierwszym krokiem w tej sprawie było ustalenie przez sieradzki magistrat czy ta historyczna spółka do zarządzania wspólnotą gruntową była prawnie w ogóle powołana do życia.
- Co prawda wiemy, że były jakieś pieczątki i protokoły z zebrań, ale przypuszczamy, że działało to w sposób bardzo dowolny. Nie ma bowiem żadnych dokumentów prawnych poświadczających działalność spółki. Wspólnota gruntowa owszem była, bo działała w niej chociażby moja babcia, ale formalnie spółka się nie zawiązała. Strona przeciwna, czyli pani Maria według naszej wiedzy ma jakieś dokumenty poświadczające działalność wspólnoty w latach 60-70-80 ubiegłego wieku, ale nie mamy do nich wglądu - dodaje Małecki.
Jak sprawę sporu o działki nad Wartą komentuje Urząd Miasta Sieradza?
- Prezydent miasta wsłuchując się w potrzeby i prośby mieszkańców rejonu Olendry Małe oraz mając na względzie interes społeczny polegający na prawidłowym zagospodarowaniu gruntów wspólnoty Olendry Małe i po przeanalizowaniu sprawy postanowił powołać spółkę przymusową. To dla sprawowania zarządu nad wspomnianą wspólnotą gruntową. Powołany został zarząd oraz komisja rewizyjna. Mają one zająć się prawidłowym zagospodarowaniem gruntów wspólnoty oraz odnaleźć wszystkich spadkobierców poprzednich udziałowców tej wspólnoty i reaktywować tą właściwą spółkę i potem w sposób właściwy zarządzać gruntami - wyjaśnia Katarzyna Śniegocka z sieradzkiego magistratu.
W urzędzie podkreślają, że podobne sprawy jeżeli chodzi o wspólnoty gruntowe i zarządzanie nimi w mieście już były. Dotyczyło to chociażby Olendrów Dużych. Tam udało się jednak wszystko wyjaśnić i uregulować. Jak będzie w przypadku Olendrów Małych? Czas pokaże. Ci, którzy chcą swe grunty prawnie odebrać mają mało czasu, bo w marcu tego roku minie 30 lat od ich zasiedzenia. To może oznaczać ich formalne przejęcie przez wspomnianą panią Marię.