Wspomnienie o organizacji "Katyń"
Wiedzieliśmy, że nazwa „Katyń” będzie zwracała uwagę, ale jednocześnie chcieliśmy, by jak najwięcej ludzi dowiedziało się prawdy o mordzie sowieckiego NKWD na polskich oficerach. Mało kto ją znał, a ci co znali, milczeli w obawie przed aresztowaniem – mówi Jan Brzozowski, ostatni żyjący członek konspiracyjnej organizacji „Katyń”.
Młodzieżowa grupa konspiratorów działała w sieradzkim liceum (dzisiejszym „Jagiellończyku”) już w 1947 r. Przyjęła nazwę Związek Młodzieży Patriotycznej. Zasięg działania tej organizacji obejmował Zduńską Wolę, Wartę, a nawet Włocławek i Łódź. ZMP tworzyło około 20 osób, a przewodził nimi Zdzisław Tur ps. "Zbyszko" - 20-latek pochodzący z Kresów.
- Był realistą i rozumiał, że organizacja młodzieżowa nie może podjąć skutecznej walki zbrojnej, że najpierw należy się do niej dobrze przygotować - powiedziała dr Joanna Żelazko z łódzkiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej podczas wykładu w Muzeum Okręgowym w Sieradzu. Pod szyldem ZMP młodzież działa przez dwa pierwsze lata. W 1949 nazwę zmieniono na „Katyń&rdquo, bo skrót był identyczny z komunistycznym Związkiem Młodzieży Polskiej. W tym samym roku Zdzisław Tur wyjechał do Łodzi na studia. Dowództwo nad organizacją objął Zdzisław Trojanowski, ale "Zbyszko" nie zerwał z nią kontaktu.
Konspiracja młodzieżowa wyrosła z nadziei na rychły wybuch III wojny światowej.
- Z dzisiejszego punktu widzenia może się wydawać, że porywaliśmy się z motyką na słońce i że przecież nie mieliśmy najmniejszych szans w walce z komunistami. I gdyby oceniać nasze działanie tylko od tej strony, to tak rzeczywiście było. Ale wtedy, tuż po zakończeniu krwawej wojny, nie mogliśmy ot tak zgodzić się na zastąpienie jednego okupanta drugim. Bardzo żywa była w nas myśl o kolejnym starciu zbrojnym: Zachodu ze Wschodem, do którego w naszym odczuciu musiało dojść. Chcieliśmy być na to przygotowani i gdy nadejdzie odpowiednia chwila, schronić się w lasach, oczekując nadejścia zachodnich wojsk - wspomina 93-letni dziś Jan Brzozowski.
Młodzież gromadziła broń i sprzęt wojskowy, drukowała ulotki, a nawet wydawała gazetkę „Głos Podziemia&rdquo, kolportowaną wśród zaufanych osób. Poza tym zbierała informacje o organizacji i rozmieszczeniu posterunków milicji oraz o nastrojach ludności i jej stosunku do komunistycznej rzeczywistości. Wykorzystując swoje doświadczenie w Armii Krajowej, "Zbyszko" prowadził profesjonalne szkolenia z zakresu posługiwania się bronią, zasad wywiadu i sposobów ukrywania się w terenie. Materialna i duchowa pomoc (w postaci pieniędzy i maszyny do pisania) nadeszła z klasztoru Sióstr Urszulanek.
Przez długi czas Urząd Bezpieczeństwa nie mógł wpaść na trop konspiratorów, mimo że doskonale wiedział o ulotkach i gazetce. Jednak w gronie licealistów znalazł się tajny współpracownik i jesienią 1950 r. UB rozpoczęła inwigilować wskazanych uczniów. Szybko aresztowano 20 osób, w tym przebywającego w Łodzi Tura. Procesy odbywały się od maja do października 1951 r. Jak można się było spodziewać, najsurowszy wyrok (10 lat więzienia) otrzymał "Zbyszko". Pozostali członkowie organizacji zostali skazani na 5-7 lat pozbawienia wolności. Wielu z nich, w tym Tur, opuściło więzienie w 1956 na mocy amnestii. Zakończenie kary nie oznaczało końca represji. Byłym już członkom "Katynia" przez lata trudno było znaleźć pracę czy kontynuować naukę, bo nosili na sobie piętno więźniów politycznych i wrogów ludu.
Spotkanie z dr Joanną Żelazko i Janem Brzozowskim zorganizował Klub Historyczny im. gen. Stefana Roweckiego „Grota”. Na widowni zasiadła młodzież z sieradzkich szkół podstawowych (nr 1 i Szkoły Podstawowej Gminy Sieradz) oraz z I Liceum Ogólnokształcącego im. Kazimierza Jagiellończyka.