O historii Gatty i obecnej sytuacji w klubie. Rozmowa z Wojciechem Sopurem
W ubiegłym tygodniu zarząd Gatty Active Zduńska Wola postanowił rozwiązać drużynę seniorów. Najważniejsze momenty w historii klubu wspomina Wojciech Sopur. Wieloletni trener Kocurów skomentował również decyzję o wycofaniu się z Futsal Ekstraklasy.
Jak wyglądały Twoje początki w Gatcie?
- Moja przygoda z Gattą zaczęła w 2002 roku, a dokładnie najpierw był to klub Mabudo Suchoczasy, który wówczas występował bodajże w lidze okręgowej. Natomiast później decyzją władz klubu przystąpiliśmy do rozgrywek Futsal Ekstraklasy. Najpierw była to II liga, I liga. Zaczynałem jako zawodnik na boiskach trawiastych i zakończyłem jako trener w Ekstraklasie. Miłe wspomnienia.
Początkowo łączyliście grę na trawię z grą w hali. Później jednak zdecydowaliście poświęcić się futsalowi. Skąd taka decyzja?
- Geneza powstania tego przedsięwzięcia wzięła się z naszych wyjazdów na turnieju. Zaczynaliśmy od wyjazdów na turnieje dwudniowe, weekendowe, m.in. organizowaliśmy taki słynny turniej Feraxu, nazywany noworocznym turniejem. Stwierdziliśmy, że jest to sport widowiskowy, że przyciąga dużą rzeszę kibiców. W związku z tym za sprawą kilku osób, stwierdziliśmy że takie przedsięwzięcie jest możliwe w Zduńskiej Woli i zrobiliśmy to.
Nie miałeś żadnego doświadczenia w prowadzeniu drużyn futsalowych. Czemu to Ciebie wybrano na trenera Gatty?
- Wówczas było modne trenowanie, bądź nauka futsalu. Ja zapisałem się na taki kurs, dzięki temu uzyskałem niezbędne dokumenty, by tutaj trenować. To trwało kilka lat, bo to nie jest proces, który trwa kilka miesięcy. Uzyskałem licencję i dlatego z racji, że jestem zduńskowolaninem i była taka możliwość i zacząłem bawić się w to.
Przez II ligę przebrnęliście jak burza, wygraliście wszystkie spotkania. W I lidze nie było tak łatwo, a do Futsal Ekstraklasy awansowaliście w nietypowych okolicznościach
- Zbieg okoliczności spowodował to, że awansowaliśmy, ponieważ jedna z drużyn, która miała wyższą lokatę, niż my wycofała się. To spowodowało, że dostaliśmy możliwość wzięcia udziału w najwyższej klasie rozgrywkowej. Po krótkim namyśle i przeanalizowaniu kosztów budżetu stwierdziliśmy, że damy rady, w związku z tym przystąpiliśmy do tych rozgrywek.
Jeszcze jako drużyna pierwszoligowa zdołaliście awansować do finału Pucharu Polski. Po drodze pokonaliście mistrza Polski Akademię Pniewy. To był kluczowy mecz dla waszej historii?
- Może nie tyle kluczowy, co jeden z najbardziej widowiskowych spotkań, które tutaj rozegraliśmy. Zdarzają się niespodzianki i taką niespodziankę sprawiliśmy eliminując mistrza Polski
W finale przegraliście z Wisłą Krakbet Kraków, a już rok później graliście w Futsal Ekstraklasie i zdobyliście Puchar Polski. Czy kilka lat wcześniej spodziewaliście się takich sukcesów?
- Przystępując do rozgrywek, niezależnie jako to jest klasa rozgrywkowa, my zawsze stawialiśmy sobie cele jak najwyższe. I to się udawało. Sądzę, że ten czas był dla nas bardzo sprzyjający. Dodam, że nie było łatwiej niż teraz. Wówczas mieliśmy za swoich przeciwników, m.in. Wisłę Kraków, Akademię Pniewy, Clearex Chorzów. Bardzo mocne drużyny. Wydawałoby się, że poza naszym zasięgiem, a jednak dzięki ciężkiej pracy i zaangażowaniu udało się takie sukcesy osiągnąć.
Największy sukces, to był 2016 rok. Zostaliście mistrzami Polski. Jak wyglądała droga na ten szczyt?
- W tym czasie byłem optymistycznie nastawiony. Mieliśmy bardzo dobrą drużynę, przed sezonem pozyskaliśmy świetnych zawodników, budżet naszego klubu wyglądał bardzo dobrze. Mając pieniądze, mając zawodników należało zaangażować się i przy odrobinie szczęścia udało się osiągnąć największy sukces w historii klubu.
Później graliście w eliminacjach do Ligi Mistrzów. To było nowe doświadczenie, które w jakiś sposób ukształtowało drużynę?
- Tak, zobaczyliśmy trochę innej piłki. Zobaczyliśmy jak naprawdę wygląda gra w futsal, nie tylko na arenie krajowej, ale i zagranicznej. Nie odstawaliśmy od konkurencji. Losowanie nie było nam przyjazne. Sądzę, że w tamtym czasie, kiedy wyjechaliśmy do Mariboru, gdybyśmy mieli ze sobą w pierwszych dwóch meczach Daniela Krawczyka, który dojechał dopiero na trzecie spotkanie, mogło być różnie i była szansa, aby awansować dalej.
Ostatnie lata to była dominacja Rekordu Bielsko-Biała. Ten Rekord był taki mocny, czy to Gatta nie była tak silna, jak w tym mistrzowskim sezonie?
- Kolejne mistrzostwo przegraliśmy na własne życzenia. Pojechaliśmy do Bielska-Białej na ostatni mecz, który decydował o tym, kto będzie mistrzem Polski. Prowadząc 4:0 przegraliśmy ten mecz. Wtedy zaczęła się dominacja Rekordu. Poczynili wyraźne kroki ku temu, żeby pozyskać najlepszych zawodników z ligi. Oprócz tego zaplecze rozbudowane mają znakomicie, organizacyjnie klub jest super przygotowany. To wszystko powoduje, że dominują w lidze. Moim zdaniem w tym roku oni również zdobędą mistrzostwo.
Niestety piękna historia Gatty już się skończyła. Drużyna seniorów została rozwiązana i nie zagra w Futsal Ekstraklasie. Jak oceniasz tę decyzję?
- Oceniam to dwufazowo. Oceniam to jako kibic i jako osoba bardzo blisko związana z klubem. Jako kibic jest troszeczkę rozczarowany tym faktem. Nie wierzę, że tego klubu nie można było uratować. Tutaj nie mówię o sytuacji, w jakiej znajdował się zarząd klubu. Myślę, że za mało zrobiło miasto w tym kierunku. Nie znam szczegółów, mam tylko informacje pobieżne. Natomiast jako człowiek blisko związany z klubem, to jest mi żal tych lat, przez które tworzyliśmy tę drużynę. Bardzo szkoda mi kibiców, którzy byli najlepszymi kibicami w Polsce, o czym mówili wszyscy niezależnie, gdzie byśmy pojechali. Moim zdaniem takiego klubu już nie będzie. Z informacji, które ja posiadam, to klub został wycofany w ostatniej chwili. Wiem o tym, że już wcześniej się o tym mówiło, że klub może nie przystąpić do rundy rewanżowej. Trwały rozmowy ze sponsorami, z miastem. W tej kwestii, jeżeli nie ma pieniędzy, to niestety klub nie może przystąpić do rozgrywek, z uwagi na fakt, że później to się wiążę z konsekwencjami jeszcze bardziej restrykcyjnymi, niż w przypadku gdy klub się wycofuje w trakcie sezonu i po pierwszej rundzie.
Jak wygląda sytuacja finansowa Gatty w porównaniu do innych klubów z Futsal Ekstraklasy?
- Sytuacja Gatty do 2020 roku była dobra. W naszym przypadku klub utrzymywał się dzięki hojności sponsorów. Natomiast w większości klubów Futsal Ekstraklasy, najlepszym sponsorem i największym jest miasto. W naszym przypadku akurat tak nie było. Szkoda drużyny, szkoda że miasto traci na tym wizerunkowo. Patrząc na to, co się dzieje w naszym mieście i jak to wygląda w sporcie, to niestety to miasto obumiera. Miasto obumiera i trzeba to sobie jasno powiedzieć. Nie mamy żadnej drużyny występującej na wyższym poziomie rozgrywkowym.
Będziesz w jakiś sposób działał na rzecz klubu? W końcu Gatta ma teraz drużyny młodzieżowe
- Już nie będę działał w tej sekcji. Z uwagi na to, że nie mam czasu. Będę kibicował działaniom klubu, natomiast nie będę żadną osobą strategiczną w klubie.