Donald Tusk nie musi zostać premierem, podkreśla, że najważniejsza jest jedność Polaków
Donald Tusk lider Platformy Obywatelskiej, w latach 2007–2014 prezes Rady Ministrów. W latach 2014–2019 przewodniczący Rady Europejskiej, od 2019 przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej odwiedził studio Naszego Radia. Choć wspomina, że sięgać pamięcią kilka lat wstecz nie jest łatwo to pamięta, że to nie pierwsza jego wizyta w Sieradzu. Rozmawiała z nim Monika Waraczyńska.
Monika Waraczyńska: Panie Premierze, spotykamy się po 15 latach, czas trudny. Zacznijmy od Pana wizyty w naszym regionie. Odwiedził Pan Zduńską Wolę, Rzechtę, w Sieradzu spotkał się Pan z przedsiębiorcami. Jaki wnioski z tych spotkań?
Donald Tusk: Zacznę od Zduńskiej Woli, te spotkania były niezwykle poruszające. Przede wszystkim spotkanie z Ukrainkami, które znalazły schronienie ze swoimi dziećmi w Zduńskiej Woli, w centrum sportu i rekreacji. Tam działa liderka środowiskowa, pani Anna, która organizuje ten ukraiński wolontariat, angażuje się bardzo w pomoc swoim rodaczkom i rodakom. Straciła męża kilka dni temu, zginął na froncie. Rozmowa z nią była dla nas wszystkim wstrząsem. Zobaczyłem piękne postaci życia publicznego, tak trzeba nazwać wszystkich wolontariuszy, a przede wszystkim wolontariuszki, bo więcej było pań, które angażują się w pomoc naszym siostrom i braciom z Ukrainy. I to bezinteresownie, z wielkim zaangażowaniem. To jest podobnie jak w Sieradzu, kilkuset uchodźców. To jest nasza solidarność, nasza gościnność i z tego mieszkańcy Sieradza, Zduńskiej Woli i całej Polski mogą być dumni. Ale nie zmienia to faktu, że jest to ciężar, jaki ludzie na swoich barkach dźwigają.
MW: Świat patrzy na nas z podziwem, ale zastanawiamy się czy podołamy?
DT: Tak, bo nie wiemy, kiedy ta wojna się skończy. Większość moich ukraińskich rozmówców, mówi, ze oni chcą jak najszybciej wrócić do ojczyzny. Ale nie wiemy kiedy wojna się skończy i kiedy będą mogli wrócić. Tak czy inaczej to, co się dzieje w takich ośrodkach pomocy, ale nie tylko, bo ludzie oddają swoje mieszkania, miałem też okazję odwiedzić panią doktor, która gości Ukrainkę z dwójką dzieci w Sieradzu jest poruszające. Rozmawiałem również z przepiękną rodziną w Zduńskiej Woli, oni również zajmują się dziećmi, rozmawialiśmy jak można im pomóc. Było to bardzo wzruszające. I to jest ten niezwykły moment, spotykam niezwykłych ludzi ale również w niezwykłych czasach. Ale rozmawiałem też w Sieradzu z przedstawicielstwem firmy, produkującej m.in. okna jak jest ciężko dzisiaj, choć oni też pomagali, byli na wschodniej granicy. Właściciel opowiadał też o tym jak jest ciężko dzisiaj. Bardzo by się chciało, aby wszyscy, nie tylko ci, co angażują się w pomoc, tę pomoc również otrzymywali. Żeby państwo po pierwsze nie przeszkadzało. Nie będę powtarzał, co ludzie mówią o kolejnych wersjach Polskiego Ładu, o bałaganie w księgowości, o niepewności podatkowej, o inflacji. Wszyscy to wiemy i to nie jest czas, żeby narzekać. Ale wojna nie unieważniła tego, że w Polsce żyje się ciężko. Szczególnie tym, którzy ciężko pracują. Paradoks. Pracujesz na dwóch, trzech etatach. Pani Agnieszka, nauczycielka mówi, że ma na rękę 2600. Wiecie, co znaczy szkoła, nauczycielki, szczególnie z dziećmi wymagającymi szczególnej opieki. Wiecie, co znaczy prowadzić firmę, gdy jest się zależnym od gazu, ropy od surowców. To oznacza, że ta inflacja - 10 proc. to jest dużo, dużo gorzej. Mamy powód do podwójnej determinacji, nie opuszczać Ukrainy, Ukraińców, świadczyć pomoc i gościnność, ale dać żyć polskim rodzinom.
MW: Gdyby stał Pan na czele polskiego rządu to jakie rozwiązanie by Pan rekomendował, jeśli chodzi o pozyskiwanie wsparcia w pomocy, którą niesiemy Ukraińcom? Co robić?
DT: Tam, gdzie można mówić o wielkich kwotach i natychmiast odczuwalnej uldze to przede wszystkim pieniądze europejskie. Czuję się kompetentny, aby o tym mówić. Nie tylko zakończyłbym natychmiast ten niepotrzebny i szkodliwy dla Polski i Polaków spór z Unią Europejską o praworządność, co pozwoliłoby odblokować, ja to powtarzam, aby uświadomić rządzącym skalę problemu. Odblokować 770 miliardów złotych, które Polska może dostać z funduszu odbudowy. Miliard euro leży na stole, do wzięcia od razu, jeśli chodzi o pomoc uchodźcom. W Europie jest też mechanizm solidarności w przypadku migracji i uchodźców, oznacza to pomoc i finansowanie logistyczne relokacji, nie przymusowej ale dla tych Ukraińców, którzy chcą pojechać dalej. To są działania, które można zrobić od razu tylko trzeba zmienić politykę. To nie są jakieś skomplikowane procesy, to nie wymaga czasu czy tęgich głów, tylko mądrej i szybkiej decyzji. Nie muszę nikogo przekonywać, to każdy wie, że taki sygnał, że prawie bilion złotych możemy wziąć z Unii Europejskiej - to oznacza, że wzmocni się złotówka, to może oznaczać tańsze paliwo. Jeśli chodzi o decyzje dotyczące paliw płynnych. Ja nie potrafię tego wyjaśnić, a nie chcę być złośliwy, ale cena ropy nie podrożała w Europie w skutek wojny. Ceny są porównywalne z tymi sprzed wojny. A u nas wstrzeliły w górę, głównie marże firm, które na tym zarabiają. Wolałbym i robiłbym to bez namysłu, aby władza pamiętała, że najtrudniej dzisiaj przeżyć przeciętnej polskiej rodzinie. Ona jest przygnieciona tymi drastycznymi podwyżkami cen, inflacją i trzeba użyć wszystkich dostępnych narzędzi, aby tę inflację hamować. To są takie pierwsze przykłady. Nie komplikowałbym życia nie tylko księgowym, ale wszystkim prowadzącym jakąkolwiek działalność gospodarczą. I zamiast tego polskiego bałaganu, który ironicznie nazwano Polskim Ładem, maksymalnie uprościłbym życie tym, którzy płacą podatki i nie powinni być za to karani.
MW: Wizyta w naszym regionie, rozpoczyna pan spotkania z Polakami, które będą poświęcone tym sprawom. Czy spodziewa się pan wcześniejszych wyborów w naszym kraju?
DT: Wydaje mi się bardzo mało prawdopodobne, że PiS zdecydowałby się na taką polityczną awanturę. Bo naprawdę jest wojna, nie w komiksie czy filmie, tylko to wojna blisko naszych granic. Wszyscy zastanawiają się czy ta wojna będzie eskalowała. Wymyślanie teraz wcześniejszych wyborów wydawałoby mi się skrajną nieodpowiedzialnością. To nie ma nic wspólnego z kampania. Trzeba znaleźć wspólny język i dać poczucie wszystkim w Polsce takiego bezpieczeństwa, że ktoś się zajmuje polskimi problemami. Wojna nie unieważniła codziennych problemów polskich rodzin i rozmowa o tym daje możliwość lepszego przygotowania do lepszych rozwiązań. Nie można odwrócić się plecami od tych naszych codziennych problemów tłumacząc, ze geopolityka i światowe konflikty są ważniejsze. One przytłaczają i wszystko jest w cieniu wojny. Tym bardziej trzeba zejść z tych wyżyn wielkiej polityki i wrócić do prób rozwiązania tych problemów na dole. Warto budować tę jedność. Ja wiem, że jutro Kaczyński będzie coś mówił o Smoleńsku, pojutrze ktoś inny z PiSu zaatakuje, pojutrze premier Morawiecki powie coś na mój temat - ja się przyzwyczaiłem do tego. My musimy budować jedność Polaków w tej konkretnej zagrażającej pokojowi, również u nas sytuacji. I nawet jak PiS będzie raz na jakiś czas atakował czy dyskredytował opozycję, to i tak najważniejsze jest, aby uchronić przed ostrymi konfliktami Polaków. Partie będą się ze sobą kłóciły, ale zależy mi na tym aby ludzie zrozumieli, że mamy tak ewidentnie wspólne pole, aby nie nadużywać języka i nie atakować się wzajemnie.
MW: Chciałam dopytać o to wsparcie międzynarodowe. Czy powinniśmy o nie jakoś szczególnie zabiegać, szukając pomocy? Wiemy, ilu Ukraińców już jest u nas, nie wiemy, ilu jeszcze przybędzie.
DT: Bliska współpraca, w tych dwóch rodzinach politycznych czyli NATO i Unia Europejska, jest warunkiem wszystkiego. Na szczęście dzisiaj wszyscy to rozumieją. I to, że dzisiaj rząd i Jarosław Kaczyński pokazują w gestach, słowach na zdjęciach, że wrócili do zachodu to nie wszystko. Potrzebne są jeszcze decyzje. Polsce są potrzebne pieniądze - są do wzięcia. To wymaga konkretnych decyzji dotyczących praworządności. Potrzebna jest współpraca, jeśli chodzi o pomoc uchodźcom, choćby w wyborze miejsca. Do tego potrzebna jest gotowość. Polski rząd musi to powiedzieć, że chce tego. Nikt na siłę nie będzie się zajmował problemami migrantów czy uchodźców w Polsce. Polska musi to wyrazić. Słowa Jarosława Kaczyńskiego, że on nie będzie o nic prosił uważam za bardzo poważny błąd. To nie jest upokorzenie poprosić, oddać, dostać. Ukraińcy nas proszą o pomoc - my ją dajemy. Nikomu korona z głowy nie spadła. My też potrzebujemy pomocy. Jak ktoś mówi, że Polska nie potrzebuje pomocy to znaczy, ze nie ma pojęcia, ile ludzie dźwigają na plecach. Jak naprawdę jest ciężka sytuacja. Polska w tej konkretnej sytuacji 2,3 mln uchodźców, inflacja zaraz wystrzeli ponad 10 proc., w każdej chwili Putin może napaść na kolejne państwa sąsiedzkie, Polska jest w strefie zagrożeń, nasze bezpieczeństwo zależy od NATO. To o czym tu mowa? Minęła, zdaje się fascynacja Orbanem i innymi proputinowskimi politykami europejskimi warto zrobić kolejne dwa, trzy kroki do przodu.
MW: Temat wojny to temat trudny. Sporo czasu zostało do wyborów ale czy jest Pan gotowy, aby znów stanąć na czele polskiego rządu?
DT: Przede wszystkim, dzisiaj w Sieradzu dostałem takiego zastrzyku energii i optymizmu. Kapitalna rola posła Cezarego Tomczyka, chwalę go nie dlatego tylko, że to jest jego ukochany Sieradz, mam wokół siebie ludzi, którzy są dobrze o pokolenie młodsi ode mnie i którzy świetnie sobie radzą w opozycji, a to znaczy, że są dobrze przygotowani do wzięcia odpowiedzialności. I dla takich ludzi, jak chociażby poseł Tomczyk warto się starać z całych sił. Ja namawiam naszych partnerów z opozycji do współpracy. Jestem ostatni, z tych wszystkich polityków, którzy są reprezentantami opozycji, który będzie mówił, że musi być premierem. Mam swoje lata, fizycznie czuję się dobrze, nie narzekam, ale moją pierwszą motywacją nie są awanse osobiste. Każdy, kto zna mój życiorys wie, że nie jestem głodny takich zaszczytów. Dla mnie zmiana sytuacji politycznej w Polsce na lepsze, przywrócenie praworządności, poczucie, że naprawdę jesteśmy na zachodzie. To byłaby nagroda największa. Przygotowany jestem, również z racji lat i doświadczeń, ale nie jest moją obsesją, aby kimś być.
MW: Na zakończenie wątek sportowy. Dzisiaj mecz być albo nie być na Mundialu. Jaki padnie wynik?
DT: W biurze posła Tomczyka zobaczyłem plakat z 1978 roku. Mecz Śląsk Wrocław - Warta Sieradz, zeszło na piłkę nożną, zaczęliśmy się zastanawiać czy się uda wejść czy nie, dowcipnie ktoś zauważył, że Rosję łatwo pokonaliśmy. Szwedów też końcu pokonaliśmy. Kto pamięta Potop ten będzie pamiętał zdanie "Sieradzanie stawią opór Szwedom na pewno", może to dobry znak, że jestem tu dzisiaj - w Sieradzu, kiedy Polska mam nadzieję wygra mecz. To nie są najważniejsze rzeczy, ale trochę przyjemności też się w tych trudnych czasach należy. Serce mówi co innego niż rozum, powiedzmy 1:0 - wymęczone ale taki wynik do szczęścia mi wystarczy.