Podwójne zabójstwo w łódzkim lofcie. Ofiary i sprawca to zduńskowolanie
Tragedia rozegrała się w miniony weekend w budynku z loftami przy ul. Tymienieckiego w Łodzi. Ofiary zabójstwa i zatrzymany w związku ze sprawą 35-latek to mieszkańcy Zduńskiej Woli. Mężczyzna usłyszał zarzuty zabójstwa. Przyznał się do winy. Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany.
15 stycznia 2023 roku kilka minut przed godziną 4:00 policjanci otrzymali zgłoszenie o dwóch zakrwawionych osobach znalezionych na klatce schodowej budynku mieszkalnego na ul. Tymienieckiego w Łodzi.
- Jak się okazało, na pierwszej kondygnacji, w pobliżu windy, leżała zakrwawiona kobieta. Podjęta próba jej reanimacji była bezskuteczna. Piętro wyżej natomiast, nieopodal mieszkania, w którym doszło do zdarzenia, znaleziono ciało mężczyzny. Na ciele obu ofiar ujawniono bardzo liczne rany, głównie w obrębie tułowia, pochodzące od ostrego narzędzia. Zarówno w mieszkaniu, jak i na zewnątrz widoczne były ślady krwi, zabezpieczono nóż, prawdopodobne narzędzie zbrodni - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
W mieszkaniu znaleziono butelki po alkoholu i prawdopodobnie substancje psychotropowe. Około godzinę później patrolujący ul. Piotrkowską patrol policji zwrócił uwagę na dobijającego się do kościoła mężczyznę. Był on bardzo pobudzony, nie miał na sobie kurtki, a kontakt z nim był praktycznie niemożliwy.
- Na jego ciele i odzieży ujawniono ślady krwi. Mężczyzna został przewieziony do pobliskiego szpitala, gdzie stwierdzono, że znajduje się pod silnym wpływem środków odurzających. Po przeprowadzeniu procedury odtrucia, został zatrzymany, jak bowiem stwierdzono, to 35-latek, który w sobotę w godzinach południowych wynajął mieszkanie, w którym następnie doszło do tragedii. Przed godz. 14:00 w trójkę samochodem kobiety przyjechali na ul. Tymienieckiego, zajmując wynajęty na jedną noc lokal. Od tego czasu praktycznie cały czas tam pozostawali, jedynie po godz. 1:00 w nocy mężczyźni udali się na pobliską stację benzynowa, gdzie zakupili piwa, a następnie wrócili. Z poczynionych ustaleń wynika, że mężczyźni znali się już od dawna, natomiast rok wcześniej 35-latek poznał kobietę, z którą w trójkę przyjechali do Łodzi - opisuje prokurator Kopania.
Przed prokuratorem 35-latek przyznał się do popełnienia zarzuconych mu zbrodni. Z jego wyjaśnień wynika, że nie pamięta samego momentu ataku.
- Potwierdził, że wynajął mieszkanie, w którym ze znajomymi spożywał piwo i zażywał środki odurzające. Jak twierdzi, w pewnym momencie nad ranem usłyszał głosy i zobaczył demony, zaczął z nimi walczyć. Wybiegł z mieszkania, pobiegł z stronę ul. Piotrkowskiej, następnie dobijał się do kościoła, ponieważ chciał porozmawiać z księdzem - relacjonuje rzecznik łódzkiej prokuratury.
Zatrzymanemu 35-latkowi grozi dożywocie. Na wniosek widzewskiej prokuratury sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu na 3 miesiące.