Zagubiony w Indonezji
Tak zatytułowane jest spotkanie z Piotrem Jabłońskim, które rozpocznie się dziś o godz. 18:00 w bibliotece powiatowej w Sieradzu. W holu biblioteki zawisną fotografie otoczone figurami z mahoniu, a otwarcie wystawy połączone będzie opowieściami z innego świata. Przez miesiąc wystawa będzie czekać na powrót autora z kolejnej wyprawy. Opowieść o niej zakończy wydarzenie.
Autor Piotr Jabłoński, nie wie kim jest. Może podróżnikiem, może fotografem, a może…
Zaczęło się od autostopu po Europie. Podróż przerywana dorywczymi pracami zarobkowymi sięgnęła od włoskiego buta do północnych krańców Szkocji. Pierwsza podróż do Azji przypadła jeszcze na lata 80 ubiegłego wieku. Do tej pory nie może uwierzyć, że się udało. Celem była Sri Lanka, dawny Ceylon. Po dwumiesięcznym pobycie, przylot do kraju był jak skończony sen. Została tęsknota i postanowienie powrotu. Ale po drodze trzeba było skończyć studia, szukać pracy, zachwycić się przemianą Polski. Minęło dziesięć lat. Tym razem Indie i podróże po nich autostopem. Ile razy do nich wracał, nie jest w stanie policzyć. Potem czas na Malezję i Indonezję. Ta ostatnia położona jest na ponad 17500 wyspach, z czego zamieszkałych jest 6000. Każda z wysp to inny świat. I te gdzie mieszkają ludzie i te gdzie tylko zwierzęta. Scala je woda Oceanu Indyjskiego. W nim kolejne inne życie, inne widoki i inne emocje. Przez kilka lat to Indopacyfik bierze górę, pomimo, że jest poniżej gór i lądów. Podróże przenoszą się w odmęty. I nowe wyzwanie, jakim jest aparat w wodoszczelnej obudowie i setki godzin spędzonych pod wodą. Zdobyte doświadczenie pozwala prowadzić grupy ludzi przez tereny równikowe. Te wysunięte ponad słone wody, jak i te poniżej. Po latach nachodzi refleksja, że Indonezja przemierzona od najbardziej wysuniętego na zachód Archipelagu Mantawai po Irian Zachodni leżący na wschodnich krańcach, nadal jest pełna niespodzianek.