Chcemy zmian...
My zduńskowolanie mamy w swoim kodzie genetycznym, taką cechę której nam zawsze zazdrościli mieszkańcy innych miast i miejscowości. Zawsze posiadaliśmy umiejętność pozwalającą wykorzystać nadarzające się szanse, posiadaliśmy ogromną potrzebę twórczego tworzenia i rozbudowy tego co stworzyły poprzednie pokolenia.
Gdy spojrzymy na mapę sprzed 200 lat w miejscu gdzie jest obecnie Zduńska Wola, była niewielka mieścina o nazwie Czekaj wciśnięta między Sieradz, Łask, Widawę i Szadek. Te cztery miejscowości mają znacznie starszą metrykę od naszego miasta, ale to Zduńska Wola w kilka pokoleń stała się miastem, które znacznie przerosło sąsiadów. Jeszcze 30 lat temu nasze miasto było liderem w regionie, teraz niestety już nie jest. Dlaczego tak się stało? Dlaczego nasi sąsiedzi poszli do przodu a Zduńska Wola, mimo realizacji zdaje się dużych inwestycji, stanęła w miejscu? Przystańmy na chwilę i zastanówmy się.
W pierwszych latach po transformacji ustrojowej, kiedy jeszcze spory polityczne nie były jeszcze tak ostro zarysowane, Zduńska Wola piękniała, bo wszyscy mimo różnych barw partyjnych współpracowali ze sobą. Po dekadzie, kiedy demokracja nieco okrzepła, powstały powiaty i się zaczęło... Co się zaczęło? Ostra jazda bez trzymanki. Zaczęły się spory i cała energia, niczym para w gwizdek, została skierowana na walkę między sobą. Punkty styku, gdzie współpraca była wzorcowa, można wyliczyć na palcach jednej ręki. W przeciwieństwie do okolicznych miast, które czerpały garściami z dobrodziejstw funduszy zewnętrznych, u nas Prezydenci z niechęcią czerpali z tego źródła, bo przecież nie honor to wnioskować do obcego partyjnie Wojewody czy Marszałka. Oczywiście nie można powiedzieć, że "jakieś tam" fundusze wpłynęły, ale w porównaniu z innymi miastami jest to naprawdę niewiele.
Zduńska Wola od lat jest przygnieciona politycznymi waśniami i sporami nie tylko partyjnymi ale... (sic!) też nawet wewnątrzpartyjnymi i zamiast skupiać się na współpracy to cała energia włodarzy miasta jest ukierunkowana by toczyć bezproduktywną walkę o władzę i udowodnianie, kto ma rację. Kiedy to się wreszcie skończy? Otóż, skończy się wtedy, kiedy młody, ale z doświadczeniem kandydat, obejmie urząd Prezydenta Miasta. Kandydat, który potrafi jednoczyć. Kto? Dawid Mazurkiewicz.
Materiał finansowany przez KW Prawo i Sprawiedliwość