Nieprzyjęci - do kogo po pomoc?
Numerków brak - magiczny zwrot zamyka dostęp do lekarza rodzinnego, jeśli tylko nie pamiętaliśmy, by zarejestrować się do niego odpowiednio wcześnie. Ale czasem choroba przychodzi znienacka. Okazuje się, że nierzadko pozostajemy wtedy zdani tylko na siebie, bo lekarze stosują spychologię.
Nasza słuchaczka Ewa około 13 zgłosiła się do swojej przychodni. Dziecko miało wysoką gorączkę, jego stan pogarszał się z godziny na godzinę inne objawy były równie niepokojące. Rejestratorka od razu przywitała ją znanym hasłem: Numerków brak. Na wyraźną prośbę pacjentki rejestratorka spytała lekarza, co dalej. Bez skrępowania pozbył się pacjentki zalecając podanie dziecku środków przeciwgorączkowych, a następnie przeczekanie do 18.00 i udanie się do Tutusa, który pełni nocną opiekę zdrowotną.
Żart? Nie
To nierzadko stosowana przez lekarzy rodzinnych i POZ tzw. spychologia.
- Znamy tę formę spychania pacjentów. Jeśli tak się dzieje, to świadczy to o złej organizacji pracy w placówce, taki podmiot naprawdę powinien zastanowić się nad świadczeniem usług medycznych. W placówce powinien być taki harmonogram pracy, by znalazł się czas na nagłe wypadki. Przychodnia POZ nie może odmówić przyjęcia swojego pacjenta w nagłym wypadku zdrowotnym. - tłumaczy Wojciech Stolarski z sieradzkiego oddziału łodzkiego NFZ.
Dr House by nie pomógł
Niby teraz pacjent to klient, a klient nasz pan, ale jak wszędzie, klient czasem musi poczekać. Nawet, jeśli wydaje się nam, że nasz katar i kaszel wymaga nie tylko natychmiastowej opieki, ale najlepiej interwencji dr Housa - nie zawsze, kiedy nam wygodnie lekarz nas przyjmie. Swoje trzeba odczekać, chociaż pacjentom czasem wydaje się, że sformułowanie "tu i teraz" zostało stworzone dla nich.
- Zdarzają się pacjenci, którzy z różnych przyczyn chcą być przyjęci w danym dniu, mimo, że rejestrują się już popołudniu. Czasem, dlatego, że nie poszli do pracy i nagle zachorowali, czasem, bo właśnie przypomniało im się, że muszą zadbać o zdrowie i wykonać niezbędne badania, a czasem rzeczywiście nagle zachorowali/ - mówi Pani Bożena, wieloletnia rejestratorka - większość odchodzi z kwitkiem, bo numerków, z których teraz się żartuje rzeczywiście nie ma. Nigdy jednak nie zdarzyło mi się odesłać z kwitkiem osoby z ostrym bólem, urazem czy ogólnie pogarszającym się stanem zdrowia. Ale z katarem naprawdę można i nierzadko trzeba poczekać do rana. - dodaje.
Jeśli jednak jest to nagłe, niepokojące zachorowanie, to właśnie u lekarza rodzinnego, a na pewno w przychodni, w której przyjmuje powinniśmy szukać pomocy.
- Podpisanie deklaracji to obustronna umowa pomiędzy pacjentem, a lekarzem rodzinnym. Pacjent zobowiązuje się, że w jego imieniu fundusz zapłaci lekarzowi za jego gotowość do udzielania świadczeń. Lekarz natomiast bierze na siebie odpowiedzialność za gotowość do świadczenia tych usług na rzecz pacjenta do godziny 18.00. Spychanie w tej sytuacji pacjenta do Tutusa, pogotowia czy innej przychodni jest działaniem przeciwko tej umowie. - mówi W. Stolarski.
Odsyłanie pacjenta przed 18.00 do innej placówki z zaleceniem wcześniejszego przyjmowania leków przeciwgorączkowych jest zwykłym nadużyciem. Jeśli pacjent może poczekać kilka godzin na nocną opiekę zdrowotną ,może poczekać i do jutra, kiedy jego lekarz rodzinny będzie miał "wolny numerek". Zwykła spychologia sprytnego i oszczędnego POZ.
Tak pewnie postąpiłby dr House obojętnie podchodzący do nudnych chorób i marudnych pacjentów. Lekarz rodzinny powinien rzetelnie wywiązywać się z zawartej umowy. Jeśli tego nie robi - warto poszukać takiego, który będzie respektował nasze prawa. Można też poskarżyć się do kierownika placówki, izby lekarskiej, NFZ - ta ostatnia skarga może zaboleć POZ - pytanie czy obu stronom wyjdzie to na zdrowie.
Pogotowie - POZ - czy nocna opieka zdrowotna.
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze i pewnie stąd bierze się spychologia. Drugi powód to niewiedza pacjentów i strach przed egzekwowaniem swoich praw. A jeszcze jeden dodają ci, którzy skutecznie starają się skomplikować zrozumienie zasad funkcjonowania opieki zdrowotnej w naszym kraju z sobie znanych przyczyn lub dla swoich interesów. Niewiele się zmieniło od 1 marca w świadczeniu usług medycznych, mimo, że wielu straszyło gigantycznymi kolejkami i wyjazdami do drugiego województwa.
Pogotowie ratunkowe - sama nazwa sugeruje na co możemy liczyć - będzie zawsze ratowała nasze życie i nas przy bezpośrednim i nagłym zagrożeniu zdrowia.
- Pogotowie obsługuje stany, w których czujemy, że możemy umrzeć, że nasze zdrowie jest wystawione na niebezpieczeństwo i potrzebna jest nagła interwencja lekarza, a nawet kilku specjalistów. Zawał, wylew, wypadek jakiś uraz. Oczywiście czasem pacjenci nie potrafią tego określić. - tłumaczy W. Stolarski z NFZ.
Stąd tak ważna jest rozmowa z osobą przyjmującą zgłoszenie na pogotowiu, która potrafi ocenić jak poważny jest stan, jeśli nie ma potrzeby interwencji, a pacjent może poczekać do rana, odsyłany jest do POZ i nie ma w tym nic złego.
Pogotowie nie zastępuje lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (rodzinnego). Jest to zupełnie inna forma świadczonych usług. Jeśli pacjent zapomniał lub nie miał czasu na wizytę u lekarza z przeziębieniem, pogotowie nie jest miejscem, które musi mu udzielić pomocy. Jeśli to przeziębienie nagle rozwinie się w stan zagrażający życiu lub zdrowiu, to co innego.
- Proszę spróbować wytłumaczyć to pacjentom, chociaż rzeczywiście coraz więcej ludzi zaczyna rozumieć, że lekarz pogotowia to nie lekarz podręczny - mówi pan Zbigniew z Wielunia, który pracował jako rejestrator.
Nocna opieka zdrowotna to twór, o którym mówi się, że powstał 1 marca. Nic bardziej mylnego - funkcjonowała cały czas. Inaczej organizowana, finansowana i rozliczana. W Sieradzu przez szpital, który w tym roku przegrał z kretesem kontrakt na nocną opiekę zdrowotną - przegrywając zarówno z Tutusem, który dziś sprawuje "NOZ", ale również z firmą Eskulap, która znalazła się tuż za Tutusem.
Nocna opieka zdrowotna pełniona po 18.00 oraz w weekendy i święta jest dokładnie tym, czym jest POZ i lekarz rodzinny, tylko w innych godzinach. Z tą jednak różnicą, że z nocnej opieki zdrowotnej korzystamy wtedy, kiedy wystąpiło nagłe niepokojące zdarzenie w czasie, w którym nasza przychodnia jest zamknięta. Nie kwalifikuje się do pomocy pogotowia, bo nie jest tak poważne i groźne, ale męczące. Jeśli nasz lekarz rodzinny odsyła nas w godzinach swojej pracy do nocnej opieki zdrowotnej najnormalniej w świecie chce zepchnąć na nią odpowiedzialność za nasze zdrowie. Wcześniej zobowiązał się przecież do opieki, w godzinach od 8.00 do 18.00 i za to pacjent za pośrednictwem NFZ mu płaci.
- Sytuacje spychania pacjentów wcale nie powinny mieć miejsca. Nie rozumiem tego i czekamy na sygnały w takich sprawach. Najpierw warto udać się kierownika przychodni. Gorzej jest na terenach wiejskich. Ale nocna opieka zdrowotna nie załatwia spraw za lekarza rodzinnego - to pomoc doraźna. To nie jest wyręczanie POZ. - zdecydowanie brzmią słowa Wojciecha Stolarskiego z NFZ.
Najważniejszy jest lekarz rodzinny zwany lekarzem pierwszego kontaktu, ten, do którego złożyliśmy deklarację podpisując tym samy umowę z lekarzem, że między 8.00 a 18.00 będzie się nami opiekował. Do 18.00 powinien się nami zająć w przypadku nagłego zachorowania, zdarzenia zdrowotnego, które nie zagraża bezpośrednio życiu, ale jest poważne i wymaga obejrzenia przez lekarza. Zwykle są to wysokie gorączki u dzieci i takich wypadków bezwzględnie nie wolno ignorować.
Lekarz rodzinny to ten, który ma znać historię naszej choroby, nierzadko środowisko, w jakim żyjemy i leki jakimi jesteśmy i byliśmy leczeni. Jeśli odsyła nas do nocnej opieki zdrowotnej jak to było w przypadku pani Ewy - czas zastanowić się nad jego kompetencjami. Mimo, że stare powiedzenie mówi, że lekarz to trzecia po Bogu osoba, reforma opieki zdrowotnej i to miała zmienić.
- Jednym z założeń tej reformy było to, że rezygnujemy ze złych lekarzy, rezygnujemy ze złych placówek. W takim mieście jak Sieradz wybór jest duży, ale jak dotąd żaden z lekarzy i żadna z placówek nie splajtowała, więc możemy przypuszczać, że mamy samych dobrych lekarzy. - W. Stolarski - ale w NFZ czekamy cały czas na sygnały od pacjentów, ale nie mogą oni robić tego anonimowo. Największą karą jest wycofanie deklaracji i przejście do innego lekarza, ale nie warto robić tego pod wpływem emocji, jeśli już to po rozmowie z kierownikiem placówki.
Komentarze
PS. Czy lekarze POZ mają czas na mycie rąk po zbadaniu każdego pacjenta. Czy mają czas na badanie i wysłuchanie?
Wielu chorych już nie stać na wykupienie lekarstw.
Do czego ten rząd doprowadzi za naszym przyzwoleniem?
ponad możliwości człowieka jeżeli ktoś chce to robić uczciwie.Rankingi kto
najwięcej przyjął pacjentów -wliczając w to np.skierowania i recepyty są chore.Nie wiem czy p.Stolarski wie ilu pacjentów w ciągu dnia przyjmował
lekarz Kasy Chorych w Polsce międzywojennej-8 osób przed południem i 4 po przerwie na obiad.
CZAS NA PRAWDZIWĄ REFORMĘ SŁUZBY ZDROWIA A NIE NA FIKCJĘ.
Więcej informacji
Radni chcą miejscowego planu dla terenu Elektrociepłowni
Dzisiaj, 15:55:02
Miasto Zduńska Wola przystąpi do przygotowania Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla terenu przy ulicy Murarskiej, na którym mieszczą się obiekty Elektrociepłowni. Uchwała w tej sprawie została dziś, 6 marca, przyjęta przez radę miasta podczas kolejnej sesji.
0
Motocykliści wyjeżdżają na drogi - policjanci przypominają o zasadach bezpieczeństwa
Dzisiaj, 14:17:46
Słoneczna aura sprawia, że na drogach z dnia na dzień przybywa motocyklistów. To doskonały czas, aby przypomnieć o elementarnych zasadach bezpieczeństwa. - Szanujmy się na drodze! - apeluje policja do wszystkich uczestników ruchu drogowego.
2
Policzą auta by upłynnić ruch
Dzisiaj, 13:34:51
Będą liczyć auta na drogach i sprawdzać ruch, aby w przyszłości unikać "korków" i poprawić płynność jazdy. Rozpoczął się Generalny Pomiar Ruchu (GPR), czyli obowiązkowe, ustawowe badanie przeprowadzane co pięć lat. W województwie łódzkim już pojawili się monterzy systemu. Pomiary będą prowadzone do 7 grudnia br.