Flety, bębny i klarnety na Rynku

Tego jeszcze nie było - zamiast pary skrzypków, albo niezależnych gitarzystów, orkiestra dęta. Skąd ten pomysł? Daleko szukać nie trzeba. Wprost z magistratu. Prezydent Jacek Walczak zapewnia, że prowadzone są już pierwsze rozmowy z orkiestrą i niewykluczone, że wiosną rozbrzmi mocne uderzenie bębnów i trąbek. To jednak dopiero plany, choć wszystko wskazuje na to, że zostaną one w niedługim czasie zrealizowane.

Niekończące się problemy

Dla muzyków może to być doskonała okazja do tego, by odbić się od problemów finansowych. Od października straż nie ma środków finansowych na to, by zapłacić chociażby kapelmistrzowi, który już zapowiedział, że ze swojej funkcji rezygnuje. Na tym nie kończą się problemy orkiestry.

- Ogólnie jako orkiestra jesteśmy w trudnej sytuacji, ponieważ nasza sieradzka straż też jest zadłużona. Udaliśmy się do prezydenta, bo jest groźba, że orkiestra przestanie działać. Bez pieniędzy nie da się utrzymać kilkudziesięcioosobowej orkiestry. - wyjaśnia Andrzej Czapnik z orkiestry dętej.

Ratunkiem może okazać się comiesięczne granie na Rynku. Jesli muzycy dojdą do porozumienia z magistratem, wówczas zostanie wygenerowana pewna suma pieniędzy, która pozwoli na zapłatę należnej kwoty kapelmistrzowi. Orkiestra planuje również zmienić nazwę, która bardziej kojarzyłaby się z przynależeniem do miasta i gminy Sieradz.