Wójcin: brak dowodów ws. bomby ekologicznej

O sprawie informowaliśmy w styczniu tego roku. Przypomnijmy, sieradzki dziennikarz - Piotr Andrzejak - złożył zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Z jego relacji wynikało, że na jednym z pól koło Wójcina leżały porozrzucane resztki poubojowe. Miały znajdować się tam m.in. sierść, racice i organy wewnętrzne. Sprawą zajęła się prokuratura, ale opisywanych przez Andrzejaka nieczystości nie znaleziono. Obecnie bada kolejne, wskazane przez dziennikarza miejsce:

- Dziennikarz, który zawiadomił o tym przestępstwie wskazał trzy miejsca, w których miały być wylewane pozostałości poubojowe. Jedno z tych miejsc zostało zabezpieczone i zbadane. Pobrano próbki i stwierdzono, że znajdują się znikome ilości substancji - chodzi głównie o krew zwierzęcą. Niemniej jednak taka ilość nie zagrażała środowisku. - wyjaśnia prokurator Józef Mizerski.

Wyniki badań kolejnych próbek znane będą jeszcze w tym miesiącu. Niewykluczone jednak, że sprawa zostanie umorzona. Pomimo przesłuchania kilku świadków, nie udało się postawić nikomu zarzutów.