Ostatnie słowo Rzeźniczaka

Zenon Rzeźniczak nie ukrywał, że jego aresztowanie oraz postawienie mu 21 zarzutów miało ścisły związek z referendum za jego odwołaniem:

- Postanowienie o moim zatrzymaniu, a następnie o postawieniu mi zarzutów, oskarżyciel wydał w momencie, gdy formalnie powinna trwać kampania referendalna. Ludzie z mojego środowiska dziwili się, ze inicjatorzy referendum nie prowadzą kampanii. Później wszystko stało się jasne - oni czekali na zarzuty i moje aresztowanie. Dwa dni po moim zatrzymaniu kampania referendalna ruszyła z kopyta. Pojawiły się w mieście plakaty o aresztowaniu Rzeźniczaka.

Oskarżony odniósł się też do zeznań głównego świadka w tym procesie, byłej pracownicy magistratu Agaty N., która zeznała, że płaciła byłemu prezydentowi w zamian za zajmowane stanowisko:

- Wymyśliła abstrakcyjną kwotę w wysokości 10 proc. i jakiegoś równie abstrakcyjnego wynagrodzenia, które miała niby przekazywać dla mnie ona i inni. Wymyśloną formułę zaakceptował oskarżyciel publiczny i podjął nierealistyczną próbę wyliczenia kwot, które niby mieli przekazywać mi poszczególni oskarżeni.

Kolejna rozprawa odbędzie się w środę. Wówczas Zenon Rzeźniczak ma dokończyć swoją mowę końcową. Niewykluczone, że głos zabiorą też pozostali oskarżeni.