Region po 11 IX 2001 r.

30 października 2001 roku w Sieradzu pojawiły się pierwsze zagrożenia wystąpieniem wąglika. Jedna z mieszkanek bloku przy ul. Daszyńskiego otrzymała kopertę, w której znajdował się biały proszek. Przesyłka zawierała również widokówkę z wizerunkiem jednego z terrorystów Al-Kaidy, zamieszczone również zostały groźby wymordowania wszystkich przeciwników islamu. Dziś wiemy, że był to jedynie wyjątkowo niesmaczny żart, ale w tamtym momencie nikomu do śmiechu nie było:

- Podjęliśmy przewidziane procedurą czynności. Ratownicy w ubraniach ochrony chemicznej weszli do mieszkania tej kobiety i tam w odpowiedni sposób zabezpieczyli całą przesyłkę - mówił wówczas kpt. Zbigniew Nastarowicz z PSP w Sieradzu.

Przesyłka została przewieziona do Łodzi i tam ją zbadano. Po czasie okazało się, że był to po prostu żart, a policja umorzyła sprawę. Ta sytuacja sprawiła, że musieliśmy nauczyć się jak radzić sobie z wąglikiem - wspomina dziś dr Andrzej Wiśniewski, szef pogotowia w Sieradzu:

- Musieliśmy się nauczyć, jak prowadzić akcję w przypadku wąglika. Cały czas się przygotowujemy, jak postępować w przypadku aktów terroryzmu.

Panikę w Sieradzu pamiętają również sami mieszkańcy:

%relacja01%

Nie tylko wąglika obawiają się Polacy

Była to najgłośniejsza groźba atakiem terrorystycznym w naszym regionie, ale po atakach w Stanach Zjednoczonych wszyscy zrobili się wyjątkowo wyczuleni na różnego rodzaju paczki. Tak jak chociażby w 2004 roku, gdy do sądu w Sieradzu trafiła dziwna przesyłka. Ówczesny komendant powiatowy policji, Janusz Guzik podjął ryzykowne działanie, które kosztowało go naganę. Po odebraniu zgłoszenia o nietypowej paczce w sądzie komendant wezwał antyterrorystów z Łodzi i sam udał się na miejsce. Policja szybko ustaliła, że nadawcą jest Gracjanna T., która od lat cierpiała na schizofrenię i wielokrotnie pisała już do sądu. Zagrożenie terroryzmem zostało zatem odrzucone, ale wciąż nie było wiadomo co znajduje się w tajemniczej przesyłce. Komendant wszedł zatem do budynku, zabrał paczkę i schował ją do swojego bagażnika. Po przybyciu antyterrorystów okazało się, że w paczce znajduje się... garnek i list. Komendant został ukarany naganą za wyniesienie paczki, a dwa lata później został komendantem wojewódzkim w Lublinie. Ze stanowiska zrezygnował w 2007 roku i przeszedł na emeryturę.

Jeszcze w tym roku podobną panikę wywołała paczka z butelką, która trafiła do jednego z biur poselskich. W butelce znajdował się niebieski płyn, który na tyle przestraszył pracowników biura poselskiego, że zdecydowali się zadzwonić po policję i straż pożarną. I tym razem okazało się, że paczka nie zawierała groźnych substancji. Jak wykazało dziennikarsie śledztwo, za wysyłką butelek stała firma FoodCare, która w ten sposób chciała zachęcić polityków do zwiększonej aktywności fizycznej.

11 września - i co dalej?

Ataki na World Trade Center wymusiły niemal na wszystkich, by częściej i bardziej zdecydowanie reagowali na nietypowe sytuacje. Tajemnicze przesyłki, telefony z pogróżkami, obraźliwe maile - współczeny świat przestał tolerować tego typu incydenty, a sprawcy takich sytuacji zatrzymywani są przez policję. Doskonałym przykładem może być właśnie Sieradz. W ataku terrorystycznym na World Trade Center zginęło łącznie sześciu Polaków.