Umorzenie sprawy plakatów. "Jestem szczęśliwy"

Agencja PUNKT postanowiła wkroczyć na drogę sądową, gdy podczas kampanii wyborczej w 2010 roku odkryła, że dziesięciu kandydatów do samorządów powiesiło swoje plakaty i ulotki na przystankach autobusowych dzierżawionych właśnie przez agencję. Sprawą najpierw zajęła się policja, która później przekierowała dokumenty do sądu. Ten zdecydował dziś, że sprawa zostanie umorzona, bo brakowało dowodów, które potwierdziłyby, że to kandydaci osobiście rozwiesili swoje materiały wyborcze. A mówiąc w jeszcze większym skrócie - sąd nie wiedział kogo powinien ukarać, bo nie wiadomo kto tak naprawdę powiesił plakaty. - Spodziewałem się takiej decyzji - przyznaje Andrzej Grabowski, dyrektor PUNKTu:

- Nie jestem rozczarowany, raczej spodziewałem się umorzenia w tej sprawie z wielu powodów. Po wcześniejszej analizie prawnej obawiałem się właśnie takiej decyzji.

Wśród samorządowców, których oskarżono o rozwieszanie plakatów znalazł się radny miejski Andrzej Sroczyński, który salę sądową opuszczał z uśmiechem:

- Ja jestem bardzo szczęśliwy, że sąd umorzył postępowanie. Nie czuję się winny. Ja tego nie wieszałem. Jestem zdziwiony, że zostałem w tej sprawie wezwany do sądu.

Agencja domagała się wyciągnięcia konsekwencji wobec samorządowców SLD, PiS i PSL. Do końca tygodnia Andrzej Grabowski ma podjąć decyzję o wniesieniu ewentualnego zażalenia.