Budowa S-8 martwi samorządowców

- Cieszymy się z budowy "ósemki", ale musimy myśleć przede wszystkim o naszych drogach - przekonuje Robert Piątek, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Sieradzu, który rozpoczął negocjacje z firmami transportowymi. To ich samochody każdego dnia przez 27 miesięcy będą przejeżdżać po lokalnych drogach, a te będą w coraz gorszym stanie. Dlatego zarząd chce, by to właśnie te firmy ponosiły odpowiedzialność za ewentualne szkody:

- Wynika to z prostych liczb. Samego piasku, który musi iść na nasypy będzie 22 mln ton. W przeliczeniu na samochody jest to ponad 800 tys. samochodów ciężarowych, które muszą przejechać po tych drogach lokalnych dowożąc ten piasek nie mówiąc o żwirze na nawierzchnię betonową. W przeliczeniu na dni jest to prawie 1200 samochodów ciężarowych na jeden dzień.

I tu Piątek nie ma złudzeń - takiego natężenia drogi powiatowe nie wytrzymają, bo nie są do tego przystosowane. Dlatego trwają rozmowy z wykonawcami, którzy mieliby odbudowywać drogi po zakończeniu budowy S8. Najbardziej zniszczone mogą być drogi Widawska, Dąbrowska, a także pozostałe odchodzące od dróg krajowych.

Wiele wątpliwości co do stanu dróg po zakończeniu budowy ekspresówki ma również prezydent Sieradza Jacek Walczak:

- Ucierpią na tym nasze drogi, z całą pewnością. To prawie 2 mln ton piasku, które będą przewożone przez nasze drogi.

W ubiegłym tygodniu prezydent spotkał się z wykonawcami, by wspólnie zastanowić się nad najlepszym rozwiązaniem.