Sieradz znowu próbuje rozwiązać psi problem

Po przegranej walce w sądzie i unieważnieniu wszystkich dotychczasowo obowiązujących umów magistrat podjął kolejną próbę w poszukiwaniu schroniska, do którego będą przewożone wyłapane psy z terenu Sieradza. Przez ostatnie tygodnie zwierzęta trafiały do Przedsiębiorstwa Komunalnego, ale takie rozwiązanie było jedynie tymczasowe, bo miejsc w "komunalce" jest zaledwie kilka. Miasto liczy na schronisko w Wojtyszkach, a Longin Siemiński, jego właściciel, deklaruje gotowość do działania:

- Jestem gotowy podjąć współpracę z miastem Sieradz, ponieważ pracujemy na tym terenie i mieszkamy na tym terenie, także dlaczego nie.

Siemiński przyznaje również, że zamieszanie wokół jego schroniska, a także rozwiązanie przez sąd dotychczasowych umów nie zraziło go do współpracy z Sieradzem:

- Jeżeli chodzi o moją osobę, to się nie zraziłem, ponieważ te wszystkie działania są organizacji prozwierzęcych. Nic nie robią, a atakują innych, także tego typu kwestie mnie nie zraziły.

Magistrat nie ukrywał, że najbardziej zależy mu właśnie na Wojtyszkach, bo od lat była na tym polu współpraca. Poprzedni przetarg został unieważniony, bo żadne schronisko się do niego nie zgłosiło:

- Mam nadzieję, że jakieś schronisko się zgłosi. Natomiast wracamy do starej metody płacenia za przetrzymywanie bezdomnych zwierząt, czyli jak podpiszemy umowę będziemy płacić za każdy dzień pobytu. W zeszłym roku podpisaliśmy umowę na dożywotnie przetrzymywanie i w tym roku ogłosiliśmy przetarg na tych samych zasadach, ale niestety nikt się nie zgłosił. - wyjaśnia wiceprezydent Cezary Szydło.

Do końca roku prezydent ma mieć z kolei gotowy raport dotyczący dokładnej ilości bezdomnych psów w mieście.