Skleroza ukradła auto

Wszystko zaczęło się wczoraj po południu. O 13 zdesperowana kobieta przyszła do komendy zgłosić kradzież pojazdu. Zawiadomienie zostało przyjęte, wykonano rutynowe czynności. Sieradzanka stwierdziła, że ktoś ukradł jej volkswagena polo. Pojazd wart 24 tys. zł miał "odjechać" z garażu. Policjanci nie znaleźli jednak żadnych śladów świadczących o majstrowaniu przy zamku.

Przeprosiła za zamieszanie

Następne godziny to już błyskawiczy rozwój wydarzeń. Pokrzywdzona otrzymała informację od córki. W rozmowie telefonicznej stwierdziła, że widzi samochód pod blokiem, w którym mieszka. Zgłaszająca kradzież zeszła na dół i jej oczom ukazał się rzekomo skradziony volkswagen. Wtedy dotarło do niej, że nie został on zaparkowany w garażu. Skruszona kobieta wróciła do komendy i przeprosiła za zamieszanie. Z uwagi na brak przestępstwa postępowanie umorzono.

Bywały takie przypadki

Sieradzcy policjanci mówią, że to nie pierwszy taki przypadek. Niejednokrotnie kierowcy zgłaszali kradzież pojazdów, a kilkadziesiąt minut później samochód został odnajdywany na pobliskiej ulicy. Sprawy tego typu zaliczają się do tych bardziej radosnych z życia policjantów - jak mówią, będzie co opowiadać dzieciom :-)