Pikieta spółdzielców

Pikietujący zgotowali Radzie Nadzorczej i prezes Gąsiorowskiej prawdziwe łubu dubu. Od czasu do czasu z megafonu, kiedy indziej z tłumu padały okrzyki: "złodzieje, precz z komuną, wywalić kierdę i spółkę, nie jesteśmy niewolnikami. Nie zgadzamy się, by zarząd i rada nadzorcza podejmowały za nas decyzje". Gorączkowa pierwsza faza spotkania od razu zniechęciła kilku mieszkańców wieżowców, którzy z takimi komentarzami nie chcieli być łączeni, a przyszli po odpowiedzi w sprawie hydroforni.

Ku zaskoczeniu zebranych ze wszystkimi spotkała się zarówno prezes Stefania Gąsiorowska jak i prezydium Rady Nadzorczej, która właśnie miała posiedzenie.

- Trzeba rozmawiać z ludźmi, wyjaśniać powody podjęcia nawet niepopularnych decyzji. Szkoda, że było tyle emocji, że nie bardzo mogliśmy przedstawić stany faktyczne. Zaproponowaliśmy spotkanie z grupą osób, której możemy przedstawić wszystkie dokumenty - mówiła przewodnicząca Rady Nadzorczej Krystyna Pietryska - Mam sobie do zarzucenia, że nie wykorzystaliśmy wszystkich dróg poinformowania, ale informowaliśmy. Miałam nadzieję, że ludzie interesują się sprawami, organizowaliśmy osobne spotkania związane z hydroforniami. Dziś zarzuca się nam, że nie napisaliśmy w zaproszeniach, że to spotkanie w sprawie opłat za hydrofornie.

Krystyna Pietryska podkreśliła, że po zbadaniu wszystkich dokumentów nadal stoi na stanowisku, że spółdzielnia zrobiła wszystko zgodnie z prawem. Nieugięta w tej kwestii była również Stefania Gąsiorowska, która zaproponowała spółdzielcom rozłożenie płatności na 5 lat:

- Przygotowujemy odpowiedzi na pisma, bo szanujemy nie tylko 120 osób, które tutaj przyszły, ale wszystkich, którzy złożyli zapytania na piśmie. Niektórzy na odpowiedzi nie czekają. Dowiedziałam się dzisiaj również, że członkowie spółdzielni mają dość moich rządów. Być może będzie to uznane za arogancję, ale to co robię to praca, którą kocham i której poświęciłam 33 lata mojego życia. Poczekam, aż wyraźnie mi za tą pracę podziękują - mówiła na koniec spotkania Stefania Gąsiorowska, która zapowiadała kolejne spotkania z mieszkańcami - Nie mamy nic do ukrycia - dodała.

I ci którzy w spółdzielni mieszkają i ci, którzy nią zarządzają przyznali, że problem leży w komunikacji. Zdaniem zarządu - spółdzielcy zbyt mało interesują się swoimi w spółdzielni sprawami. Mieszkańcy podnoszą, że niewystarczająco jasno informują o spotkaniach.

- Spółdzielnia napisała, że odbędą się spotkania w sprawie hydroforni, na pewno przyszłoby więcej ludzi, gdyby napisała, że odbędą się spotkania w sprawie finansowania przez mieszkańców tych hydroforni - mówił tłum. Jednocześnie przytaczając wiele innych niewygodnych dla nich spraw jak np. obowiązek płacenia za windy jaki leży na osobach mieszkających na parterze.

Spółdzielcy wspierani przez radnego powiatu sieradzkiego z PSL Michał Terkę oraz działacza Ruchu Palikota - Radosława Wojtasa zapewnili, że wrócą pod spółdzielnie i będą tak długo aż spółdzielnia ustąpi. Kolejna pikieta ma się odbyć za dwa tygodnie.

Na miejscu pojawiła się również policja - jak tłumaczył Paweł Chojnowski rzecznik prasowy - patrole przyjechały wiedzione doniesieniami medialnymi. Ich głównym zadaniem było zabezpieczenie przejścia dla pieszych oraz bezpieczeństwa wszystkich pikietujących.