Gimnazja - akcja likwidacja
Jednym z głównych punktów kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości była likwidacja gimnazjów. Na jakich zasadach likwidacja ma się odbyć? Co z nauczycielami i pracownikami szkół? Co z budynkami? Związki zawodowe nauczycieli biją na alarm.
Na początku, tuż po objęciu sterów rządu, Prawo i Sprawiedliwość obiecywało rozpoczęcie likwidacji gimnazjów już od 1 września 2016 roku. Zdaniem posłów reforma edukacji z 1999 roku była błędem i znacznie obniżyła jakość nauczania w polskich szkołach. Po obiecywanych zmianach, edukacja miałaby wrócić do systemu ośmioletniej podstawówki i czteroletniego liceum. Jednak z cudem graniczyłoby stworzenie, w niecały rok, nowego programu nauczania, czy przystosowanie budynków na rzecz nowych szkół. Minister edukacji, Anna Zalewska, na ostatniej konferencji, obiecała, że gimnazja będą stopniowo wygaszane. Szczegółów nie ma, a tego obawiają się środowiska nauczycielskie, związki zawodowe czy samorządy, które za gimnazja odpowiadają.
- W tej chwili nie mamy żadnego zarysu, jak na razie są to luźne informacje ze strony MEN – mówi Anna Kowalczyk, prezes oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Sieradzu – Pierwsza informacja była taka, że wygaszanie gimnazjów rozpocznie się z dniem 1 września 2016 roku. W tej chwili docierają do nas informacje, że ma to nastąpić rok później. Niestety, w chwili obecnej, nie mamy żadnych informacji co ze zmianą podstawy programowej, co z przygotowaniem podręczników, co z bazą lokalową, no i wreszcie co z pracownikami, zarówno pedagogicznymi jak i niepedagogicznymi.
ZNP przed wprowadzeniem reformy w 1999 roku było zdecydowanie przeciwne tworzeniu gimnazjów, jednak teraz zajmują stanowisko zgoła odmienne.
- Związek zawsze jest przeciwny nagłym zmianom w przepisach prawa, eksperymentowaniem na młodych ludziach – dodaje Kowalczyk – Związek ma też na celu utrzymanie stanowisk pracy. Nie tylko nauczycieli, ale również pracowników administracji i obsługi. W 1999 nagle podjęto decyzję o wprowadzeniu reformy oświaty. A oświata nie była wtedy przygotowana w odpowiedni sposób.
Decyzje z perspektywy urzędniczego biurka
O rozwagę, przy podejmowaniu tak radykalnych decyzji w edukacji, apelują także dyrektorzy gimnazjów, którzy również temat znają z mediów, a nie z konsultacji z ministerstwem.
- Nie wiemy na jakich zasadach ta likwidacja miałaby się odbywać - przyznaje Jolanta Mańkowska, dyrektor Gimnazjum nr 2 im. Królowej Jadwigi w Sieradzu – Po pierwsze, jeżeli miałaby to być likwidacja gimnazjów i w zamian nic, czyli pozostają puste budynki, rozwiązuje się stosunek pracy z nauczycielami, niszczy się te wypracowane systemy, które mają gimnazja, kiedy nie wykorzystuje się zaplecza dydaktycznego istniejącego w tych budynkach, to oczywiście jestem przeciw.
Dyrektor sieradzkiej "dwójki" przyznaje, reforma powinna być przeprowadzana w sposób przemyślany, etapowy i bez "ofiar". Obowiązkowo ze wcześniejszymi konsultacjami ze środowiskiem nauczycieli.
- Jeżeli, na przykład, do tych budynków szkolnych wchodzą szkoły podstawowe, albo etap szkół podstawowych, to wtedy jestem za – dodaje Mańkowska – Jako praktyk wiem, że reforma edukacji jest potrzebna. Ale musi być ona przemyślana. Trzeba przemyśleć zmianę podstawy programowej, ramowego programu nauczania, czy zmniejszenie liczności uczniów w klasach. To powinno być przedyskutowane, ale nie z pułapu biurka urzędniczego, czy swoich doświadczeń z wieku szkolnego, tylko z nauczycielami. W swojej karierze brałam udział w takich konsultacjach, ale najczęściej one nic nie wniosły. To co urzędnicy zaplanowali, mimo krytycznych uwag nauczycieli, nie są brane pod uwagę te wskazania środowiska oświaty. Tego się najbardziej boję.
Okres buntów
Jednym z argumentów za likwidacją gimnazjów jest fakt, że młodzież w wieku 13-15 lat przechodzi wówczas okres buntu. Często za tym idzie agresja i statystyki o przestępczości wśród gimnazjalistów. Jednak temu zaprzeczają związki zawodowe.
- Gimnazja funkcjonują już kilkanaście lat i przez ten czas nauczyciele wypracowali metody pracy w tych szkołach – dodaje Anna Kowalczyk z ZNP – Rzeczywiście, w momencie powstania gimnazjów był to szok dla wszystkich. W chwili obecnej, ta praca wygląda zupełnie inaczej. Młodzież nie sprawia takich problemów wychowawczych, jak to powszechnie pokutuje. Badania, jakie były prowadzone w szkołach dowodzą, że największa agresja jest... w szkołach podstawowych, w klasach 4-6.
Samorządy w kropce
Z likwidacją gimnazjów będą musiały zmierzyć się samorządy gminne. W 1999 roku wiele budynków podstawówek zostało zaadaptowanych na gimnazja (przykładem jest np. sieradzka "dwójka"), jednak w wielu gminach od podstaw wybudowano kompleksy szkolne. Z problemem zaadaptowania nowego budynku będzie miała gmina Sieradz, do której należy Publiczne Gimnazjum Gminy Sieradz.
- Mamy nowy budynek gimnazjum, salę gimnastyczną, no i w tym roku skończyliśmy boisko – wylicza Włodzimierz Miłek, kierownik Referatu Spraw Obywatelskich w Urzędzie Gminy Sieradz – To zdaje egzamin i dopracowaliśmy przez te 16 lat takiej sytuacji, że sprawnie funkcjonuje dowóz z praktycznie wszystkich miejscowości gminy. Co dalej? Nie chcę ferować wyroków, bo nie mamy żadnych konkretów. Jest zapowiedź, że więcej mamy się dowiedzieć w styczniu o harmonogramie wygaszania gimnazjów. Co do budynku gimnazjum. Wydaje mi się, że nie zmienimy jego charakteru, jest to obiekt oświatowy i takim zostanie. Problem w tym, czego będziemy w nim edukować po likwidacji gimnazjum. Nie widzę innego rozwiązania, jak zachowanie funkcji z jaką ta budowa i urządzanie obiektu było podjęte.
Liczby w oświacie
W gimnazjach zatrudnionych jest ponad 100 tys. nauczycieli. Do tych szkół uczęszcza 1 mln 138 tys. młodych ludzi. Na utrzymanie budynków czy pensje dla pracowników wydajemy ok. 12 mld zł z budżetu. Łącznie w Polsce funkcjonuje 7612 gimnazjów.
Poniżej prezentujemy stanowisko ZNP w sprawie likwidacji gimnazjów.