trawa
08.04.2016 10:32:51
W Polsce wypalanie roślinności stosowane bywa jako forma oczyszczania terenów nieużytków rolnych, wczesnowiosenny i późnojesienny sposób oczyszczania pastwisk lub sposób na letnie oczyszczanie pól po zbiorach. Zwyczaj ten utrzymuje się głównie na obszarach zaniedbanych rolniczo oraz nieużytkach.
Efektem wypalania są często niekontrolowane pożary, skutkujące nieraz dużymi stratami materialnymi, a nawet ofiarami śmiertelnymi, spowodowane przerzuceniem się ognia na zabudowania lub lasy. Zagrożone są też trzcinowiska i oczerety. Szczególnie niekorzystne są przerzuty pożarów na torfowiska, które w wyniku pożarów mogą ulec całkowitemu unicestwieniu, ponieważ tląc się pod powierzchnią są bardzo trudne do ugaszenia. Stanowią też zagrożenie dla przebywających na nich ludzi i zwierząt.
Mimo zakazów i konsekwencji prawnych wypalanie traw jest w Polsce częste. Od 2004 r. sprzymierzeńcem w walce z wypalaniem traw stały się przepisy dotyczące dopłat rolniczych. Uznaje się w nich, że wypalanie traw jest działaniem wbrew tzw. dobrej kulturze rolnej, a rolnicy dopuszczający się takich praktyk mogą zostać pozbawieni dopłat bezpośrednich i rolnośrodowiskowych z funduszów Unii Europejskiej.
Zdaniem organizacji ekologicznych brak jest uzasadnienia zarówno ekologicznego, jak i rolniczego dla wypalania traw, wypalania skutkują negatywnie poprzez straty we florze i faunie oraz degradacją ekosystemu przyrodniczego ważnego w nowoczesnej gospodarce rolnej.
Podczas pożaru niszczona jest część niezbędnej dla żyznej gleby materii organicznej, w wyniku czego zostaje spowolniony proces tworzenia próchnicy (humusu). W trakcie spalania, redukcji i wyparowaniu ulegają związki azotu, a związki potasu i fosforu pozostają w popiele. Część soli mineralnych (fosforu i potasu) pozostających w popiele może być roznoszona przez wiatr, a przy opadach deszczu spłukiwana do rzek i zbiorników wodnych.
Podczas spalania materii organicznej w wysokich temperaturach tworzą się znaczne ilości szkodliwych związków takich jak dioksyny czy wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne.
Na zlecenie Komitetu Badań Naukowych w Akademii Rolniczej, Katedrze Ekologicznych Podstaw Inżynierii Środowiska w Krakowie przeprowadzono badanie Dynamika wypalania nieleśnych zbiorowisk roślinnych analizując rozkład temperatury we wczesnowiosennym wypalaniu różnych rodzajów roślinności w warunkach Polski.
Wyniki badań wskazują na bardzo niewielkie bezpośrednie oddziaływanie zimowo-wiosennego wypalania roślinności. W okresie tym gleba jest wilgotna, a więc ma dużą pojemność cieplną. Ilość spalanej biomasy jest niewystarczająca do ogrzania gleby na głębokość większą niż 5 cm, tym bardziej iż gleba w tym czasie jest jeszcze często zamarznięta. Tak więc ogień w minimalnym stopniu oddziałuje na florę i faunę w warstwie glebowej”
W publikacji „Badania dioksyn w powietrzu Krakowa. Raport za lata 1995-1997” wydanej przez Instytut Chemii i Technologii Nieorganicznej Politechniki Krakowskiej oceniono toksyczność:
„W przeprowadzonych badaniach analitycznych zawartości dioksyn w latach 1998-1999 w powietrzu Krakowa zanieczyszczonym dymem powstałym podczas wypalania traw i odpadów gospodarczych na terenach rolniczych, a nawet miejskich, wykazano 20-krotny wzrost zawartości dioksyn w stosunku do powietrza nie zadymionego. Ponadto w zadymionym powietrzu wykazano obecność polichlorowanych bifenyli (PCB) na poziomie 50 000 pg/m³ (50 ng/m³). Jest to wartość bardzo duża biorąc pod uwagę, że w powietrzu czystym w miesiącach letnich zawartość PCB jest rzędu 500-800 pg/m³. Polichlorowane bifenyle uważane są za związki, których toksyczność porównywalna jest do dioksyn.
Przyczyną tego stanu zanieczyszczenia powietrza dioksynami podczas wypalania traw jest zdolność do powstawania tych związków w warunkach spalania materii organicznej na wolnym powietrzu. Rośliny zawierają obecnie znacznie większe stężenie środków ochrony roślin oraz zanieczyszczeń przemysłowych. Podczas spalania zanieczyszczenia te są prekursorami dioksyn zatrzymujących się na cząstkach popiołu i wraz z nim rozprzestrzeniają się w atmosferze”.
Wypalanie nieużytków zwane wypalaniem traw stosowane było od początku istnienia rolnictwa w charakterze prymitywnego zabiegu agrotechnicznego początkowo w tzw. systemie żarowym przy karczowaniu pierwotnych lasów, a później w dwupolówce (XII w.) i trójpolówce (XIII-XVIII w.). Wypalanie ściernisk i pastwisk było początkowo zabiegiem przygotowującym do uprawy, a udoskonalenie uprawy mechanicznej oraz uprawa roślin okopowych i ograniczenie ugorowania zmniejszyły jego znaczenie. Dopiero upowszechnienie się chemicznych metod walki z chwastami ograniczyło zachwaszczenie i wypalanie użytków ornych. Wypalanie pozostało na zaniedbanych łąkach i nieużytkach.
Zbiorcza ocena celowości i skutków wypalania traw w skali światowej jest niemożliwa z powodu zbyt wielu różnic w uwarunkowaniach regionalnych, gdzie zarówno przyczyny i metody wypalania są odmienne, jak również ich skutki. Również uwarunkowania lokalne w miejscu wypalania są bardzo różne, co utrudnia jednolitą ocenę skutków zjawiska.
Na różnice te składają się m.in. takie aspekty, jak:
klimat regionu,
pora roku, w której ma miejsce wypalania,
charakter gleby i jej stosunki wodne,
rodzaj ekosystemu,
forma kultury rolnej,
wielkość areału,
technologia działania,
bilans ekologiczny,
zróżnicowany poziom cywilizacyjny.
Jak niemalże każda działalność człowieka w ekosystemach, wypalanie suchych pozostałości roślin wywołuje kontrowersje, co do skutków oddziaływania na przyrodę. Według zwolenników, przeciwnicy wypalania nie uwzględniają niektórych ze skutków i takich czynników jak: pora roku, rodzaj gleby lub rodzaj ekosystemu. Pod względem przeciwpożarowym, w ocenach skutków nie uwzględniają również czynników lokalnych, takich jak: wielkość areału, warunki klimatyczne czy otoczenie wypalanych terenów. Przeciwnicy w swoich argumentach podają statystyki pożarowe, wyliczają ogromne koszty gaszenia pożarów oraz straty materialne wskutek niekontrolowanego rozprzestrzeniania się ognia. Odwołują się również do wartości etycznych w związku ze śmiercią zwierząt.
W latach 70. w USA i Australii opracowano metodę kontrolowanego wypalania nadmiernie gromadzącej się uschniętej roślinności na obszarach stepowych (w suchym klimacie równikowym i podzwrotnikowym), co zostało uznane za konieczne działanie przeciwpożarowe i zabieg zastępujący dawne naturalne pożary. Po wnikliwym zbadaniu skutków i opracowaniu techniki działania, takie kontrolowane pożary wykonują odpowiednie służby.
Wiem ale nie powiem
07.04.2016 14:26:53
Zamiast nazywać go trollem użyjcie głowy i obalcie jego argumenty,
bo póki co to sami trolujecie nie wnosząc nic do dyskusji.
Pierr Dzoncy to taki nasz lokalny trol forumowy
. NIE KARMIĆ TROLA
Panie "Pierr Dzoncy", pański nick dokładnie, wręcz drobiazgowo obrazuje stan pańskiego umysłu...
Przez to nie wypalanie traw będą hordy kleszczy
Pierr Dzoncy
06.04.2016 17:16:20
Wypalanie traw samo w sobie nie jest tak szkodliwe dla przyrody jak twierdzi p. Olejnik. Na różnych kontynentach ludzie stosują wypalanie trawy pod nowe uprawy i jeszcze żadne rośliny ani zwierzęta od tego nie wyginęły-a wręcz przeciwnie-przyroda "wybucha" wtedy ze zdwojoną siłą. Tak jest w Australii, Brazylii, Argentynie-są tam pożary naturalne i takie spowodowane przez celowe działanie ludzi.Inna sprawa to pożary u nas w silnie zurbanizowanym i zasiedlonym terenie- o nieszczęście nie trudno. Może p. Olejnik doradzi co zrobić ze zeszłoroczną zeschniętą trawą na nieużytkach? Może zamiast gaszenia pożarów, straż zajmie się wykaszaniem tych "suchelców"..Nie będzie wtedy pożarów i nie będą ginąć biedne insekty- bo zwierzęta większe od myszy, zdążą uciec przed ogniem, a nowa trawa mając nawóz w postaci potasu, będzie jeszcze piękniejsza (oby ją skoszono na jesieni).