Kobieta płetwonurek
Jowita Kozana, sieradzanka, której pasją jest płetwonurkowanie. Kilka dni temu asystowała swojemu koledze, który dokonał nie lada wyczynu. Płynąc tuż przy dnie pokonał wzdłuż jezioro Hańcza.
Przygoda z podwodnym światem trwa już 8 lat. Jowita Kozana nie ukrywa, że to była od dawna ogromna pasja, na której realizację trzeba też było trochę poczekać.
- Chyba od zawsze chciałam nurkować i spędzać życie pod wodą. W naszym mieście było to trochę utrudnione, bo nie było żadnej bazy nurkowej, czy centrum. Kiedy jednak powstało to od razu zapisałam się na kurs - opowiada pani Jowita.
Przygoda z jeziorem Hańcza to było ciekawe i poważne wyzwanie. Tuż przy dnie wzdłuż zbiornika postanowił spróbować przepłynąć Sebastian Marczewski, były żołnierz zawodowy, a prywatnie dobry znajomy sieradzanki. Pani Jowita eskortowała śmiałka dbając o bezpieczeństwo kolegi płynącego tuż przy dnie jeziora Hańcza.
- Sebastian planował to już od dwóch lat i zastanawiał się jak to zrobić by tak dla niego, jak i nurków asystujących było to po prostu bezpieczne. Po dnie została rozciągnięta poręczówka, wzdłuż której on się poruszał. Były też zdeponowane banki gazów na głębokości 80, 70 i 60 m. Tam Sebastian zostawiał puste i zabierał pełne butle, po czym płynął dalej. Podawaliśmy mu też glukozę do picia oraz batony do jedzenia. Z kolei na głębokości 9, 6 i 3 metrów podczas dekompresji Sebastianowi towarzyszyło dwóch nurków, którzy obserwowali jego zachowania oraz podawali mu gazy i jedzenie - opowiada dalej pani Jowita.
Cała wyprawa zakończyła się sukcesem i choć głównym bohaterem tego wydarzenia był Sebastian Marczewski (zszedł na głębokość 104 m będąc pod wodą 467 min) to jednak pozostali płetwonurkowie z pewnością też mieli powody do dumy i satysfakcji. Rozmowa z Jowitą Kozana o akcji "Hańcza" w całości na nasze.fm.