Artur Kozłowski zameldował się w Rio
Sieradzki olimpijczyk Artur Kozłowski od niedzieli jest już w wiosce olimpijskiej w Rio de Janeiro. Maratończyk opowiedział nam o swoich wrażeniach na kilka dni przed debiutem na igrzyskach.
Z Warszawy do Frankfurtu, a z Niemiec prosto do Rio - tak wyglądała droga do Brazylii Artura Kozłowskiego. Sieradzanin bez najmniejszych problemów zameldował się w wiosce olimpijskiej i na pięć dni przed startem w maratonie, może skupić się tylko na biegu.
- Wioska olimpijska na pewno budzi respekt. Widać całą międzynarodową oprawę, ale gdybyśmy przyjrzeli się jej z bliska, to można zauważyć również bardzo dużo mankamentów. Okna są tak brudne, że nic przez nie nie widać. Dla nas jest to mniej ważne, ponieważ atmosfera jest bardzo dobra i my też staramy się skupiać tylko na tych pozytywnych sprawach - mówi sieradzanin.
- Te nasze pierwsze dni są ciężkie ze względu na różnicę pięciu godzin. "Walczymy", żeby wieczorem nie iść zbyt szybko spać, ponieważ musimy dostosować się do lokalnego czasu. Na szczęście wieczorami są konkurencje lekkoatletyczne, więc możemy pooglądać i pokibicować innym Polakom - dodaje Kozłowski.
Sieradzanin powoli przygotowuje się do swojego debiutu na igrzyskach. - Przede mną już tylko krótkie rozbiegania, po 12, 14 kilometrów. Na dzień przed startem lekka ósemka, a poza tym - nogi do góry i odpoczywanie.
Początek biegu z udziałem Artura Kozłowskiego w niedzielę o 14:30 polskiego czasu, a całej rozmowy z olimpijczykiem posłuchacie w naszym playerze.