Olek powalczył w Europie
Pochodzący z naszego regionu (gm. Brąszewice) Aleksander Stawirej zaliczył debiut w Mistrzostwach Europy seniorów w boksie. Młody reprezentant Polski wygrał jedną walkę, a dziś przegrał w 1/8 finału.
Aleksander Stawirej szturmem wdarł się do kadry po zdobyciu Wicemistrzostwa Polski. Od tamtej pory regularnie walczy w meczach międzypaństwowych, a teraz dostał szansę debiutu w Mistrzostwach Europy. W swojej pierwszej walce nasz pięściarz pokonał jednogłośnie na punkty reprezentanta Łotwy Evandersa Servutsa. Dziś rywalem Aleksandra Stawireja był rozstawiony na tych mistrzostwach z nr 4 Brytyjczyk Edward Frazer Clark. Ten rywal okazał się jednak za silny dla naszego pięściarza, który przegrał jednogłośnie na punkty i pożegnał się z turniejem. Sędziowie punktowali tę walkę: 27:30, 26:30, 27:29, 28:29, 27:30 na korzyść zawodnika z Wielkiej Brytanii.
Z Aleksandrem Stawirejem rozmawiał Michał Sieczkowski:
MS - Jak ocenisz walki stoczone w swoim debiucie na Mistrzostwach Europy?
AS - Pierwsza walka z reprezentantem Łotwy była trudna, zawodnik był niski, krępy, często schodził do półdystansu, ciężko mi się boksowało. Pierwszą rundę przegrałem ale dwie kolejne już wygrałem, w drugim starciu widziałem, że rywal opada z sił i kontrolowałem już walkę. Wyszedłem jednak na ring bardzo spięty, ale na szczęście udało się wygrać i jestem z tego zadowolony.
Druga walka również trudna z zawodnikiem starszym, bardziej doświadczonym, boksowało mi się trudno, choć byłem już rozluźniony, na pewno w lepszej dyspozycji niż podczas pierwszego pojedynku. Walka, choć przegrana była niezła, zebrałem sporo gratulacji, również od samego Clarka, także mogę być zadowolony.
MS - Awans do ćwierćfinału dałby automatyczną kwalifikację na mistrzostwa świata, czy ta świadomość Cię nie paraliżowała?
AS - Na pewno myślałem o tym przed walką, awans na mistrzostwa świata byłby sporym wyróżnieniem. Chciałem oczywiście wygrać, ale nie wyszło, boksowałem jak najlepiej potrafiłem i nie spinałem się myślą o tym, czy awansuję, czy nie. Walczyło mi się na prawdę fajnie.
MS - W Charkowie zostajesz do końca mistrzostw, a co później?
AS - Po powrocie z Ukrainy chciałbym przede wszystkim zaleczyć drobne kontuzje, które powstały w trakcie przygotowań i na samych mistrzostwach, później trochę odpoczynku i od nowa ciężka praca. Muszę popracować nad siłą, będą też na pewno kolejne zgrupowania kadry, także wakacje zapowiadają się pracowicie.
Chciałbym przy okazji podziękować kilku osobom, przede wszystkim trenerom kadry: Karolowi Chabrosowi i Wojciechowi Konczalskiemu oraz trenerowi klubowemu Mariuszowi Ziętkowi. Dziękuję też serdecznie firmie Drewland, która jest ze mną od początku, i na prawdę dużo jej zawdzięczam.