Maciej Koperski: "Chcę być zawodnikiem kompletnym"
Z naszego regionu pochodzi kilku utytułowanych koszykarzy. Wystarczy wspomnieć Artura Mielczarka czy Sebastiana Kowalczyka. Do gry na tym najwyższym krajowym poziomie zbliża się także Maciej Koperski. 21-letni wychowanek Trójki Sieradz reprezentuje pierwszoligowy Górnik Trans.eu Wałbrzych. W rozmowie z naszym reporterem sieradzanin mówi o zakończonym sezonie, planach na przyszłość i wspomina swoje koszykarskie początki.
Twoja ekipa zajęła pierwsze miejsce na koniec sezonu, jednak władze ligi postanowiły nie przyznawać ani awansów, ani spadków. Jak oceniasz tę decyzję?
- Ciężko tak naprawdę ocenić decyzję prezesa i całego PZKosz. Wydaję mi się, że były to takie działania zapobiegawcze. Nikt do końca nie wiedział, czego można się spodziewać po wirusie i po całej tej sytuacji w Polsce. Myślę, że przedwczesne zakończenie sezonu było dobrą decyzją, aczkolwiek jeśli chodzi o awanse, to wydaję mi się, że jako drużyna zasłużyliśmy na ten awans sportowo, ale jak mówię, nie mnie to oceniać, to już decyzja PZKosz.
Mimo to, istnieje jeszcze szansa, że w przyszłym sezonie zagracie w PLK
- Zgadza się. Sytuacja jest jeszcze otwarta, być może Górnik dostanie zaproszenie do gry w koszykarskiej ekstraklasie, aczkolwiek też się nie napalamy, że tak powiem. Czekamy na rozwój wydarzeń i na swoją szansę.
Czujesz, że dałbyś radę zagrać na poziomie ekstraklasowym?
- Na pewno byłoby to wspaniałe doświadczenie, o którym marzę od dziecka i cierpliwie czekam. Też nie chciałbym się spieszyć z pójściem do ekstraklasy, ponieważ to też jest wyższa liga, a różnica poziomów między I ligą, a PLK jest naprawdę wysoka. Aczkolwiek myślę, że jeśli bym dostał szansę i sumiennie pracował, to dostałbym miejsce w jakiejś drużynie grającej w ekstraklasie.
Jakbyś podsumował miniony sezon w swoim wykonaniu?
- Wydaję mi się, że rozwinąłem się pod względem taktycznym bardzo mocno. U trenera Łukasza Grudniewskiego naprawdę dostawałem dużo porad taktycznych, jak wygląda seniorska koszykówka. Mam też bardzo doświadczoną drużynę, więc od kolegów z szatni bardzo dużo czerpałem wiedzy. Można powiedzieć, że garściami. Szkolili mnie bardzo mocno na treningach, więc uważam, że mój sezon pomimo gorszych statystyk, był naprawdę udany pod względem wiedzy i doświadczenia, jakie zdobyłem.
Wskaż swoje najmocniejsze strony
- Z takich mocnych stron, to mógłbym wskazać obronę, grę jeden na jeden oraz grę drużynową. Myślę, że w ataku też jestem dobrym strzelcem, ale tak naprawdę wszystko jest do wyszkolenia. Nie jestem takim zawodnikiem, który spoczywa na laurach i cały czas szkolę zarówno swoje mocne, jak i słabe strony. Chcę być uniwersalnym zawodnikiem, który nie tylko potrafi rzucać i bronić, ale również przeprowadzić piłkę, ustawić akcję i tego w dzisiejszych czasach wymagają trenerzy, żeby zawodnik na mojej pozycji, czyli rozgrywający/rzucający obrońca, był naprawdę wszechstronny. Dlatego wszystkie elementy gry chcę szkolić, by stać się zawodnikiem kompletnym.
Rozgrywający musi być wszechstronny, a czy musi odpowiednie warunki fizyczne? Masz 190 cm, to nie jest za mało, jak na koszykarza?
- Nie jestem gigantem, aczkolwiek są i niżsi rozgrywający i wyżsi. Tak naprawdę kwestia treningu, zaangażowania i tak smykałki do koszykówki.
Jak wspominasz grę w Trójce Sieradz?
- To były dziecięce czasy, gdzie tak naprawdę szkoliłem swoje podstawy w koszykówce u trenera Witolda Dobroszka. Mieliśmy bardzo fajną drużynę, z wieloma osobami trzymam kontakt do dzisiaj. Trenowałem również z młodym Marcinem Kowalczykiem, bratem Sebastiana i myślę, że jeszcze się spotkamy na parkietach w wyższych ligach. To co wspominam, to tak naprawdę obozy i wspólne treningi z chłopakami, które zostają w pamięci do końca i myślę, że to dobre wspomnienia na całe lata.
Wspomniałeś o Marcinie i Sebastianie Kowalczyku. Z naszego regionu na wysoki poziom wzniósł się też Artur Mielczarek. Zdarzyło ci się zagrać z nimi jeden na jeden i jakie były wyniki tych potyczek?
- Zdarzyło mi się zagrać z Sebastianem Kowalczykiem. Przyjechał jeszcze jak byłem zawodnikiem Trójki Sieradz. Sebastian grał wtedy w Asseco Gdyni i po kolei grał z każdym z nas jeden na jeden. Pamiętam to, jak dziś. Niestety nie udało mi się z nim wygrać, ale też przy próbie penetracji uszkodziłem sobie palec, wybiłem go dość mocno, ale mimo wszystko wspominam to bardzo dobrze. No i oczywiście z Marcinem Kowalczykiem grałem wiele razy na treningach, bo dorastaliśmy razem. Niestety z Arturem Mielczarkiem nie miałem okazji. Mam nadzieję, że w przyszłości, jak nie na treningu to na boisku będę miał okazję się z nim zmierzyć.
Gdybyś miał puścić wodze fantazji, to w jakiej drużynie chciałbyś zagrać?
- Wiadomo chciałbym zagrać w NBA, jak każdy dorastający koszykarz. W Bostonie Celtics, bo jestem ich wielkim fanem. Aczkolwiek patrząc tak bardziej realistycznie, to chciałbym zagrać w Realu Madryt.