To była trudna akcja
Akcja ratownicza w Tajlandii ze szczęśliwym finałem. Udało się uratować wszystkich uwięzionych w jaskini. A my pytaliśmy sieradzkich strażaków m.in. o to czy byliby gotowi do prowadzenia tego typu działań.
Młodszy kapitan Marcin Zwierzak, szef grupy ratownictwa wodno-nurkowego Państwowej Straży Pożarnej w Sieradzu nie ukrywa, że w kraju byłaby to bardzo trudna do opanowania sytuacja.
- O ile wiem to nie mamy w Polsce takich jaskiń, jak ta w Tajlandii, która stała się pułapką dla ludzi. Nie mamy też w kraju wyszkolonych pod kątem takich zadań specjalistycznych grup ratowniczych straży pożarnej. Jesteśmy przygotowywani do bardzo różnych działań, ale taka akcja, jak ta w Tajlandii to arcytrudne zadanie. Tam zresztą działali najlepsi fachowcy z różnych krajów - podkreśla strażak.
W ocenie naszego rozmówcy w razie podobnego zagrożenia koniecznie należałoby zwołać sztab antykryzysowy. Straż pożarna najprawdopodobniej współpracowałaby głównie z TOPR.
- Wiem, że jest w kraju nurek, instruktor ogromnie doświadczony. To Krzysztof Starnawski, który jako pierwszy na świecie zdobył jaskinię w Czechach. Jego pomoc w razie podobnego byłaby nieoceniona - mówi M. Zwierzak.
Strażak podkreśla, że nurkowanie jaskiniowe jest pasjonujące, ale bardzo niebezpieczne. Wymaga zawsze gruntownego przygotowania tak, by radość ze schodzenia pod wodę nie zamieniła się w tragedię i smutek.