Oszuści utrudniają pracę
Metoda potocznie nazywaną "na wnuczka" ma już kilka wariantów. "Wnuczkowie" przedstawiają się jako funkcjonariusze policji czy pracownicy spółdzielni. Na złą renomę, którą oszuści "wypracowali", narzekają między innymi statystycy. Wiele osób nie wpuszcza ich do domów.
"Kreatywność" oszustów, niestety, zatacza coraz szersze kręgi. Policja informowała wielokrotnie, że "wnuczkowie" podają się za pracowników spółdzielni, elektryków, przedstawicieli Zakładu Ubezpieczeń Społecznych a nawet funkcjonariuszy CBA. Zwiększa to czujność społeczną, jednak wiele osób, zwłaszcza starszych, nie wpuszcza do swoich domów prawdziwych przedstawicieli wymienionych wcześniej instytucji.
Problem nieufności dotyka m.in. Urzędu Statystycznego, a zwłaszcza ankieterów.
- Nasi ankieterzy uczestniczą w ogromnej ilości badań - przyznaje Krzysztof Wyrębak, główny specjalista z sieradzkiego oddziału Urzędu Statystycznego - Proszę nie mieć obaw przed ankieterem ze statystyki, bo ta osoba może się zjawić tylko i wyłącznie z upoważnieniem do określonego badania i legitymacją służbową. Te dokumenty są ważne tylko ważne z dowodem osobistym. Można poprosić ankietera o okazanie ich.
Aby potwierdzić tożsamość ankietera można zadzwonić do najbliższego oddziału GUS, lub sprawdzić na stronie urzędu w zakładce informacje o badaniach ankietowych.
- Ankieterzy to nie są osoby, które pracują od 8 do 15 - dodaje Wyrębak - Muszą się dostosować do czasu, w którym mogą zastać respondenta. I czasem tak bywa, ze jest już ciemno i trafiają wtedy pod drzwi. Wówczas obawa o własne bezpieczeństwo powoduje, że pozostają one zamknięte.
Dodatkowo przed badaniem zazwyczaj przychodzi korespondencja o tym, że ankieter w najbliższym czasie się zjawi.
Czytaj również...
[Sieradz] Oszuści nadal groźni
[Sieradz] Tym razem się nie udało
[Sieradz] Metoda na ''wnuczka'' wciąż skuteczna
[Zduńska Wola] Wyłudzili ponad 100 tys. zł
Komentarze
Bezcenna rada dla wiejskich staruszek!
Kilka dni temu moja wiekowa matka poinformowała mnie, że nie wpuściła "ankietera".
Oczywiście, żadnej wcześniejszej informacji o badaniu nie otrzymała.
Nie wspomniała też, by "ankieter" próbował się jakąkolwiek legitymacją,czy upoważnieniem okazać.
Pochwaliłam za czujność.