Ruszył proces ginekologa
Dziś w Sądzie Rejonowym w Zduńskiej Woli rozpoczął się proces Andrzeja L., byłego ginekologa zduńskowolskiego szpitala. Prokuratura oskarża go o nieumyślne spowodowanie śmierci noworodka i narażenie życia jego matki. Chodzi o głośną sprawię śmierci Stasia, syna Kamili i Damiana Kunertów.
11 marca 2013 roku na oddział ginekologiczno-położniczy zduńskowolskiego szpitala zgłosiła się ciężarna Kamila Kunert. Wraz z mężem Damianem sugerowali, żeby poród odbył się przez cesarskie cięcie, ponieważ mieli obawy, że może powtórzyć się sytuacja z porodu ich pierwszego dziecka, które utknęło w kanale rodnym. Matce kazano jednak rodzić naturalnie. Niestety obawy rodziny Kunertów potwierdziły się. Dziecko zaklinowało się w kanale rodnym i udusiło się. Kilka dni przed porodem Andrzej L., lekarz prowadzący ciążę ocenił podczas badania USG, że płód dziecka może ważyć około 3,5 kg. W istocie okazało się, że synek Kunertów ważył prawie 5,5 kg. Już dzień po tragedii Damian Kunert złożył do Prokuratury Rejonowej w Zduńskiej Woli zawiadomienie o możliwości popełnienia błędu lekarskiego. Sprawę następnie przejęła Prokuratura Okręgowa w Sieradzu. W lutym tego roku do Sądu Rejonowego w Zduńskiej Woli trafił akt oskarżenia przeciwko ginekologowi. Grozi mu do 5 lat więzienia.
- Prowadząc poród nie uwzględnił powikłań porodowych pacjentki przy pierwszym porodzie oraz tego, że w prowadzonej ciąży pokrzywdzona miała nieprawidłowe wyniki badań poziomu glukozy oraz krzywej cukrowej. Nie uwzględnił, że w badaniu USG płodu z 2 marca 2013 roku obwód brzucha płodu był większy od obwodu głowy. Nie wykonał ginekologicznego badania wewnętrznego pacjentki. Nie wykonał pomiaru jej miednicy oraz badania USG płodu, co spowodowało, że błędnie ocenił masę i rozmiar płodu i nie podjął decyzji o cesarskim cięciu - podkreślała dziś przed sądem prokurator Agnieszka Mikołajczyk.
Jako pierwsza zeznawała Kamila Kunert, która opowiedziała historię przebiegu swojej ciąży oraz samego porodu.
- Podczas badań USG we wcześniejszych czy późniejszych terminach rozmawiałam z doktorem na temat moich obaw, gdyż po pierwszym porodzie przeżyłam ogromną traumę. Ciągle powtarzałam, że boje się, że dziecko będzie duże, że nie dam rady, że zabraknie mi sił. Na wizycie w lutym, na której był także mój mąż rozmawialiśmy o cesarskim cięciu. Dostaliśmy wywód, że cesarskie cięcia na życzenie nie są one zbyt dobre, jakie to może mieć komplikacje, że może lepiej spróbować naturalnie, a na cesarkę zawsze się zdąży. Przekonywał mnie i zapewniał, że dziecko nie będzie tak duże. Dawał bardzo duże poczucie bezpieczeństwa, komfortu, pewności, że muszę powiedzieć, że ufałam mu bezgranicznie...
- Nie był to lekarz z łapanki. Był to lekarz, który odbierał pierwszy poród mojej żony, a więc znał doskonale historię położniczą mojej żony. Było sporo wizyt. Wykonywał praktycznie każde USG, każde badania diagnozował. Był to lekarz, który od początku do końca prowadził ciąże i odbierał poród. Najbardziej nas to boli, że zaufaliśmy człowiekowi, który okazał się niekompetentny. Podkreślał, że ciąża przebiega książkowo. Teraz, dwa lata później wiemy, że tak nie było - dodaje Damian Kunert, ojciec zmarłego Stasia.
Andrzej L. nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Odmówił składania wyśnień. Zaznaczył, że będzie odpowiadał jedynie na pytania swoich obrońców.
- Mój klient jest lekarzem z ogromnym doświadczeniem, a powiem tylko tyle, że historia jego kariery zawodowej to jest przeszło tysiąc odebranych porodów i nigdy takie sytuacje nie miały miejsca. Myślę, że daje nam to rękojmie co do tego, że część twierdzeń oskarżenia dotyczących niestaranności przy prowadzeniu tej ciąży nie polega na prawdzie i wykażemy to przed sądem. Na pewno kwestie związane z organizacją i stosowaniem się pokrzywdzonej do zaleceń lekarskich, korzystanie z pomocy wielu różnych lekarzy naraz. Myślę, że to one wszystkie złożyły się na tragedię, która miała miejsce w tej sprawie, ale to już wykaże postępowanie - zaznacza obrońca oskarżonego adwokat Piotr Kaszewiak.
Kolejną rozprawę w tym procesie zaplanowano na przyszły czwartek 26 marca.
Czytaj również...
[Zduńska Wola] Akt oskarżenia przeciwko ginekologowi
[Zduńska Wola] Ginekolog usłyszał zarzuty
[Zduńska Wola] Rzecznik Praw Pacjenta wytyka błędy
[Zduńska Wola] Zarzuty w sprawie śmierci noworodka
[Zduńska Wola] Koalicja pokrzywdzonych
Komentarze
buhehe se moge liczyc :D
Ja rozumiem ze,mozesz lubic pana doktora i uwazac go za "fachowca" ale nie bredz czlowieku ten dpoktor doprowadzil do smierci zdrowe dziecko w trakcie przychodzenia jego na ten swiat ,wiec albo karzemy za bledy albo mowimy nie ma sprawy mozemy popelniac kardynalne bledy w sztuce lekarskiej to kladz sie czytelniku do szpitala i zmow zdrowaske zebys stamtad wyszedl i to nie nogami do przodu.