Dożywocie dla podpalacza kamienicy przy ul. Łaskiej w Zduńskiej Woli
Karę dożywotniego pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 30 latach oraz zadośćuczynienie dla poszkodowanych w wysokości od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych - taki wyrok usłyszał w Sądzie Okręgowym w Sieradzu Robert S. 33-letniego zduńskowolanina prokuratura oskarżyła o potrójne zabójstwo oraz usiłowanie zabójstwa poprzez spowodowanie pożaru kamienicy przy ul. Łaskiej w Zduńskiej Woli. Do tego tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w połowie stycznia tego roku.
W akcji gaszenia pożaru kamienicy przy ul. Łaskiej 55, który wybuchł w nocy 13 stycznia 2023 r., brało udział 11 strażackich zastępów. Trzeba było ewakuować ponad 20 mieszkańców. Na miejscu śmierć poniosły dwie osoby, kilka trafiło do szpitala. W późniejszym czasie, już podczas hospitalizacji, zmarł trzeci pokrzywdzony. Zaraz po pożarze budynek został wyłączony z użytkowania. Wkrótce po zdarzeniu sprawca podpalenia został zatrzymany. Na wniosek prokuratora, sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu. Pod koniec maja br. przed Sądem Okręgowym w Sieradzu rozpoczął się proces 33-letniego Roberta S.
Mężczyzna usłyszał zarzuty zabójstwa trzech osób oraz usiłowania zabójstwa poprzez podpalenie drzwi do mieszkania w budynku wielorodzinnym, czym spowodował pożar, który zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach, a także zarzuty pobicia swojej byłej partnerki, kierowania w stosunku do niej gróźb pozbawienia życia.
Początkowo oskarżony przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień przed sądem. Odczytano więc jego zeznania złożone na różnych etapach śledztwa. Następnie Robert S. zmienił zeznania, nie przyznając się do zabójstwa i potwierdził, że nie chciał spowodować pożaru zagrażającego życiu mieszkańców kamienicy i zniszczeniu mienia.
Z jego zeznań wynikało, że był w związku z kobietą, która postanowiła wrócić do poprzedniego partnera. To miało być powodem dalszych tragicznych wydarzeń, pobicia, kierowania gróźb, a ostatecznie śmiertelnego w skutkach pożaru.
Oskarżony wielokrotnie wchodził już wcześniej w konflikt z prawem, odbywał kary pozbawienia wolności, co również znalazło odzwierciedlenie w ogłoszonym przez sąd wyroku.
- Sam oskarżony złożył wyjaśnienia, w których opisał wszystkie czynności skutkujące pożarem i od razu sąd zaznacza, że ten opis, to jedyna okoliczność łagodząca jeżeli chodzi o wymiar kary. Cała przeszłość oskarżonego, wielokrotne karanie za przestępstwa z użyciem przemocy, to są okoliczności, które sąd brał pod uwagę przy wymiarze kary i które skutkowały karą dożywotniego pozbawienia wolności. W ujęciu chronologicznym oskarżony najpierw popełnił dwa przestępstwa polegające na naruszeniu, spowodowaniu obrażeń ciała u kobiety, w stosunku do której żywił uczucie i która go odtrąciła (…) Te okoliczności są istotne w sprawie dlatego, że wskazują na jego motywację jeżeli chodzi o zachowanie z 13 stycznia - uzasadniał wydany wyrok sędzia Jacek Klęk. - Samo zachowanie oskarżonego, te czynności przygotowawcze, które prowadził. Obserwacja kamienicy, kto do niej wchodzi, a kto wychodzi, ze szczególnym uwzględnieniem i zainteresowaniem osobami z jednego z mieszkań. Pozostawienie i użycie później denaturatu do podpalenia mieszkania, wskazuje na to, że oskarżony doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wewnątrz tego mieszkania są ludzie (…) Trudno sobie wyobrazić śmierć w pożarze inaczej kwalifikowaną niż działanie ze szczególnym okrucieństwem (...) Oskarżony podpalił drzwi, przyglądał się, czy aby na pewno się palą, a potem odszedł nikogo nie informując. To jest ten ładunek społecznej szkodliwości, który determinował w tej sprawie zdaniem sądu wymierzenie kary dożywotniego więzienia - dodał sędzia Klęk.
Ponadto sąd zdecydował, że o warunkowe zwolnienie z więzienia Robert S. będzie mógł się ubiegać po upływie 30 lat. Oskarżony został także zobowiązany do zadośćuczynienia poszkodowanym. Mężczyźnie, któremu wyskakując przez okno udało się uciec z płonącego mieszkania, zasądzono 40 tys. zł. Dwóm kolejnym osobom, które odniosły obrażenia, po 6 tys. zł. Pozostałym mieszkańcom kamienicy po 5 tys. zł.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrona oskarżonego zapowiada złożenie apelacji. Natomiast prokuratura będzie występować do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku. Po zapoznaniu się z nim, ma zapaść decyzja o dalszych krokach procesowych w tej sprawie.