Ginekolog winny śmierci Stasia
Sąd Rejonowy w Zduńskiej Woli wydał dziś (30.12) wyrok w sprawie ginekologa Andrzeja L., którego prokuratura oskarżyła o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka oraz narażenia życia jego matki. Chodzi o głośną sprawę rodziny Kunertów, którym podczas porodu zmarł syn, Staś. Lekarz usłyszał wyrok skazujący.
11 marca 2013 roku na oddział ginekologiczno-położniczy zduńskowolskiego szpitala zgłosiła się ciężarna Kamila Kunert. Wraz z mężem Damianem sugerowali, żeby poród odbył się przez cesarskie cięcie, ponieważ mieli obawy, że może powtórzyć się sytuacja z porodu ich pierwszego dziecka, które utknęło w kanale rodnym. Matce kazano jednak rodzić naturalnie. Niestety obawy rodziny Kunertów potwierdziły się. Dziecko zaklinowało się w kanale rodnym i udusiło się. Kilka dni przed porodem Andrzej L., lekarz prowadzący ciążę ocenił podczas badania USG, że płód dziecka może ważyć około 3,5 kg. W istocie okazało się, że synek Kunertów ważył prawie 5,5 kg.
Już dzień po tragedii Damian Kunert złożył do Prokuratury Rejonowej w Zduńskiej Woli zawiadomienie o możliwości popełnienia błędu lekarskiego. Sprawę następnie przejęła Prokuratura Okręgowa w Sieradzu. W lutym 2015 roku do Sądu Rejonowego w Zduńskiej Woli trafił akt oskarżenia przeciwko ginekologowi. Dziś sąd wydał wyrok uznając lekarze winnego zarzucanych mu czynów. Sąd uznał, że Andrzej L. jako lekarz prowadzący ciążę i odbierający poród dopuścił się zaniedbań, które doprowadziły do śmierci dziecka m.in. nie rozpoznał cukrzycy ciążowej, makrosomii płodu czy też nie wziął pod uwagę powikłań przy pierwszej ciąży kobiety.
- Powinien założyć, że w podobnie jak w pierwszej ciąży masa płodu będzie w granicach 4000 gramów lub więcej. Oskarżony również nienależycie interpretował wyniki dodatkowych badań, w tym wyników testów obciążenia glukozą. Nie rozpoznał cukrzycy ciężarnych oraz nie uwzględnił tej ewidentnej dysproporcji w wymiarach obwodu główki i brzucha dziecka w ostatnim badaniu USG, które sam przeprowadził 2 marca 2013 roku – uzasadniała wydany wyrok sędzia Magdalena Śliwińska.
Sąd wymierzył ginekologowi karę jednego roku pozbawienia wolności w zawieszaniu na trzy lata, grzywnę w wysokości 12. tys. zł oraz obciążył kosztami procesu. Wyrok nie jest prawomocny. Obrona oskarżonego zapowiada złożenie apelacji m.in. ze względu na ograniczone prawo do jego obrony.
- Nie często w mojej praktyce adwokackiej zdarza się aby obrona została pozbawiona prawa zadania biegłemu, który wydał opinie w sprawie, pytań pozwalających na pogłębienie opinii. Pytania obrony co do opinii, która została wydana zostały uznane za zmierzające do przedłużania postępowania i w istocie pozostało nam jedynie pogodzić się z arbitralnymi zapisami biegłego, który wydał tę opinię na piśmie - powiedział nam adwokat Piotr Kaszewiak.
Odwołanie się od wyroku rozważają również pokrzywdzeni małżonkowie.
- Ciężko powiedzieć czy jest to wyrok satysfakcjonujący. Straciliśmy dziecko i nikt nam tego dziecka nie odda. Aczkolwiek pewne wątpliwości może być fakt, że w wyroku nie zapadło ograniczenie praw do wykonywania zawodu, bo te błędy, do których dopuszczono się podczas prowadzenia ciąży oraz porodu były kardynalne i nie jest powiedziane, że do takich nie dojdzie w przyszłości - stwierdził Damian Kunert, ojciec zmarłego Stasia.
Przypomnijmy wcześniej w sprawie Andrzeja L. zostały wydane wyroki w Okręgowym Sądzie Lekarskim w Łodzi oraz Naczelnym Sądzie Lekarskim w Warszawie. Ginekolog również został uznany za winnego. Otrzymał naganę, a także sąd lekarski wymierzył mu karę ograniczenia w prawie wykonywania zawodu w ten sposób, że przez rok nie może odbierać porodów.